sobota, 23 sierpnia 2014

informacja

Z góry przepraszam że olałam bloga. Niestety gdy prosiłam o opinie w komentarzach nikt nie raczył nawet napisać,, fajne" tylko,tyle by wystarczyło. Dla mnie wiele to,znaczy. Smutna faktem że nikt nie pisze opinii postanowiłam przestać tłumaczyć. Dzisiaj gdy weszłam po dość długim czasie nie pojawił się nawet jeden komentarz więcej. Byłam zaskoczona ilością wyświetleń . Prawie 3 tysiące. WOW. Sama postanowiłam że znów zaczne umieszczać tu tłumaczenia lecz nie pojawią sie one do czasu komentarzy.napiszcie co sądzicie . Nie zajmuje to dużo czasu a ja dowiem sie wreszcie co i jak. Na czym stoje. Który z tłumaczeń najchętniej byście czytali?

ps. Przepraszam za błędy ale pisze z telefonu.

niedziela, 1 czerwca 2014

Beast- rozdział 3

Coś mi się pomieszało i usunęłam jeden przetłumaczony rozdział. Tak dziękujcie mojej głupocie za zniszczenie roboty. Od dzisiaj taka rada wszystko zapisujcie co jakiś czas bo nigdy nic nie wiadomo. Tak więc dziś to ostatni rozdział i zobaczę jak z następnymi bo muszę się poprawić z 2 przedmiotów. Życzcie szczęścia kociaki <3 Piszcie co sądzicie. Chce wiedzieć ile was jest . Jeszcze jedna sprawa. Jak możecie zauważyć po prawej stornie znajduje się ankieta. Błagam zagłosujcie co sądzicie albo piszcie w komentarzach albo niestety się pożegnamy bo nie będę pisać i tłumaczyć co trochę zajmuje dla samej siebie. Taka ze mnie złą dziwka....

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siedziałam tam zmieszana całą sytuacją....Czy ja naprawdę ofiarowałam siebie temu porywaczowi? Będe teraz niewolnicą? Nie miałam pojęcia co zrobiłam...Wrócił z uśmiechem na ustach.

- Więc jeśli teraz jesteś moja... Muszę przedstawić cię gangowi.


Co? Nie jestem JEGO!
Podszedł do mnie, rozpiął mi kajdanki i postawił do pionu. Górował nade mną...zawsze mówiłam że jestem wysoka, lecz to on teraz patrzył na mnie z góry...Jeśli nie był by zabójcą był by naprawdę słodki. Uśmiechną się i powiedział.

-Powinnaś wiedzieć ,że wiem o czym myślisz. Więc uważaj.- popatrzyłam na niego zmieszana. Co?

- Niby jak możesz czytać mi w myślach?

-Pomyśl o tym co zobaczyłaś i co zrobiłem tej dziewczynie. Nie jestem człowiekiem.-powiedział i zaczął pchać mnie w kierunku drzwi.

-Więc czym jesteś?- zapytałam ciekawa tego co odpowie. Potrząsną głową i ciągle mnie pchał. Weszliśmy do pokoju w którym przebywało 4 chłopców. Ten z blond włosami, a także ten z brązowymi oczami. A pozostała dwójka? Spojrzeli na mnie i na tego chłopaka Harrego....Albo nie chłopaka. Czym kolwiek on jest.

-Okay... więc musimy się zapoznać.-powiedział Harry. Wskazał na siebie.

-Jestem Harry.- wskazał na blondyna.

-To jest Niall.- wskazał na chłopaka z ciemną karnacją, ciemnymi włosami i brązowymi oczami.

-To jest Zayn.- wskazał na bruneta z brązowymi oczami.

-To jest Liam.- wskazał na ostatniego.

-A to Loui.

- A ty jesteś? - zapytał Niall.

-Jestem Makayla.-szepnęłam. Przysięgam nic nie mogłoby być bardziej niezręczne...Taa chce znać imiona swoich porywaczy.Czujecie ten sarkazm?!

- Chodźmy do twojego nowego pokoju- powiedział Harry. Zaczął kierować się ze mną w kierunku schodów. W pewnym momencie pchną mnie przez co upadłam. Wstałam i odwróciłam się w jego stronę.

-Co do cholery?!

-Co? Jesteś teraz moją własnością więc mogę robić co tylko mi się podoba. - uśmiechną się głupawo.

-Słuchaj no ty. Jeśli chciałabym by ktoś pchał mnie na pieprzoną podłogę zostałabym z ojcem.- krzyknęłam mu w twarz. Jego oczy zmieniły kolor..zrobiły się ciemno czerwone, przez co odskoczyłam do tyłu. Zobaczyłam jak zaciska szczękę a wszystkie żyły na jego szyi były dobrze widoczne. Złapał mnie za koszulkę i przepchną przez pokój. Uderzyłam w ścianę. Zajęczałam z bólu który przepłyną przez całe moje ciało gdy uderzyłam głową w twardą powierzchnię. Poczułam jak ciepła ciecz spływa w dół mojej głowy. Popatrzyłam się na chłopaka który ciągle się we mnie wpatrywał. Na jego twarzy malowała się wściekłość ale oczy ukazywały ból. Było mi go szkoda.

-Ty bestio!!- krzyknęłam momentalnie tego żałując. Podszedł do mnie i podniósł za koszulkę przyciągając do siebie.

-Pokaże ci czym jest bestia.- wyszeptał


Pokaże ci czym jest bestia.
Te słowa sprawiły że moje serce stanęło. Ciągle mnie trzymając odwrócił mnie, przyciskając do ściany. Moja głowa znów spotkała ścianę. Otworzył usta i pokazał swoje kły... rozszerzyłam oczy. Myślałam że te rzeczy nie egzystują?! Myślałam że to jedynie fantazja z serii Zmierzchu...Cholera... Jeśli Harry byłby Edwardem byłabym w niebie. Ale nie...wampiry nie mogą być miłe jak Edward. Wyrwano mnie z myśli gdy Harry uderzył mną o ścianę.

-Po prostu zabij mnie potworze.-wysyczałam. Na początku myślałam, że go zatrzymałam ponieważ zabrał swoje ręce...Byłam zmieszana do momentu w którym wbił swoje kły w moją szyję, powoli wysysając ze mnie życie. Próbowałam się wyrywać i krzyczeć ale byłam na to za słaba. Chwyciłam się jego by nie upaść i ostatkiem sił wyszeptałam.

-Odpisz Jamesowi. Powiedz że go kocham.- i wszystko wokół mnie znikło.

Beast- rozdział 2

Sorki dziewuszki za zwłokę ale niestety chyba każdy chodzi do szkoły i wie jak to jest. Trochę poprawek i czasu brak. Ale dont worry . Dzisiaj siadłam i przetłumaczyłam aż 3 ROZDZIAŁY. Woow. Dzisiaj wszystkie dodam. Koniecznie piszcie co sądzicie bo chce wiedzieć ile was jest ok? Zrobicie to dla mła? TnX z góry. Dzisiaj tylko Bestia ale i to dobre. Nie zawracam dupy i  życzę miłego czytania. <3

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu na drewnianej podłodze. Całe ciało mnie bolało. Spróbowałam wstać, ale przykute ręce mi tego nie umożliwiły. Wow…związał mnie… Chciałam krzyczeć, ale nie chciałam by wiedział, że już wstałam. Słyszałam rozmowę toczącą się za drzwiami, nie rozumiałam o czym ale słyszałam że krzyczeli. Drzwi otworzyły się, a światło z zewnątrz oświeciło mą twarz. Mogłabym udawać że śpię ale siedziałam i zauważyliby gdybym się poruszyła. Dwóch chłopców gapiło się na mnie, przed nimi stał ten którego widziałam wcześniej. Jeden miał blond włosy i niebieskie oczy, a drugi brązowe włosy i oczy. Blondyn blado się do mnie uśmiechną i powiedział.

-Nareszcie się obudziła.- wymienili dziwne spojrzenia, po czym jeden wyszeptał coś do ucha blondyna, a ten wyszedł z pomieszczenia. Brunet po prostu stał. Po chwili zapytał.

-Um…jesteś głodna?- więc porwali mnie ale martwią się czy nie jestem głodna? Popatrzyłam na niego jak na idiotę i powiedziałam.

-Nie.- podrapał się po szyi i podszedł do mnie. Chciałam się od niego odsunąć ale ciągle miałam te głupie łańcuchy na rękach. Kucną naprzeciwko mnie i zaczął się we mnie wpatrywać. Okay ten koleś mnie przeraża.

-Oh..co robisz?-spytałam. Uśmiechną się i westchną a potem znów na mnie spojrzał.

-Więc….co robiłaś przed tym jak zobaczyłaś Harrego który zabijał tą dziewczynę?

-To nie twój biznes- warknęłam. Zmarszczył brwi.

-Dlaczego uciekłaś z domu?-skąd wie, że to zrobiłam.

-Skąd wiesz?- zapytałam zmieszana. Uśmiechną się.

-Oh…um zachowujesz się jak większość nastolatek z NY. Teraz nikt nie będzie wiedział gdzie jesteś…

-Czego tak sądzisz?- uśmiechnęłam się głupawo.

-Bo jesteś na drugim końcu świata, od teraz mieszkasz w Anglii.-uśmiechną się złośliwie. Mój uśmiech powoli się pomniejszał. Jak to na drugim końcu świata?! Będę tu przetrzymywana póki nie umrę i nikt mnie nie znajdzie. Wszyscy o mnie zapomną. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, gdy o tym myślałam. Chłopak wstał i wyszedł zamykając drzwi na klucz. Zostawił mnie w tym piekle. Przyciągnęłam kolana do brzucha i zaczęłam wypłakiwać oczy. To mój oficjalny koniec istnienia. …nikt nawet nie zauważy, że zniknęłam….oprócz mojego chłopaka….CHOLERA!! Zapomniałam o nim. Wyciągnęłam rękę i zaskoczona znalazłam swoją torbę. Przeszukałam kieszenie w poszukiwaniu telefonu który po chwili znajdował się w mej dłoni. Jezuu miałam od niego z tysiąc wiadomości. Weszłam w jedną.





,,Skarbie, gdzie jesteś? Prosze odpisz !! Strasznie się o ciebie martwie. Powiedz chociaż że jesteś bezpieczna. xx"

Płakałam odpisując mu.



,,Skarbie! Błagam pomóż mi. Zostałam porwana. Chciałabym powiedzieć ci że jestem bezpieczna ale ci ludzie chyba zamierzają mnie zabić. Chce żebyś wiedział że strasznie cię kocham. <3"

Odpowiedź przyszła po chwili.



,,Co?! Ktoż porwał moją księżniczkę?! Gdzie jesteś skarbie?"

,,Powiedzieli, że jestem w Anglii ale nie jestem pewna czy to prawda. Jedyne co wiem to to że strasznie za tobą tęsknie."

Mój płacz wzmógł się gdy wysyłama tą wiadomość. Chciałam się znaleźć w jego bezpiecznych ramionach. Drzwi otworzyły się a do pomieszczenia w który się znajdowałam wszedł chłopak z kręconymi włosami. Czy to ten Harry?

-Co do cholery robisz?- podszedł do mnie i wyrwał mi telefon z ręki. Zaczął w nim grzebać. Uśmiechnął się do mnie i wszedł w wiadomości. Zachichotał.

-Awww....masz chłopaka. I co on powiedział? Że za tobą tęskni i cię kocha? I że cię znajdzie?- zaczęłam płakać jeszcze mocniej prawie się ksztusząc. Chciałam odzyskać swój telefon.

-Daj mi z nim porozmawiać- błagałam. Uśmiechną się głupawo.

- Słuchaj nie ufam ci... A teraz będę musiał zabić także jego...- moje sercę upadło i roztrzaskało się o podłogę.

-Nieeee. Nie krzywdź go!!!- uśmiechną się.

-Jeśli go nie zabiję, co mi w zamian zaoferujesz?- myśłałam nad odpowiedzią izdałam sobie sprawę, że nie mam nic oprusz siebie samej.

-Mnie.- wyglądał na zaskoczonego. Nie wiedziałam co miałam na myśli oferując siebie ale to było warte mej miłości.

-Tak... wystarczająco fair.- uśmiechną sięi wyszedł z pomieszczenia.


piątek, 16 maja 2014

Soooo Sorryyyyy.

Strasznie przepraszam, że nie dodaje rozdziałów i nie dodam w najbliższym czasie. Niedługo idę do liceum i musze poprawić oceny a nie będzie to wcale takie łatwe. Mam nadzieje że mi wybaczycie i zajrzycie tu niedługo a ja obiecuje, że postaram się coś dodać.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Beast- rodział 1

-Makayla-krzyknął mój ojciec- przynieś mi kolejne piwo dziwko!!

To był już jedenasty raz kiedy kazał mi przynieść sobie piwo, ale tym razem nie zamierzałam tego zrobić. Wiedziałam, że mnie za to uderzy, więc zamknęłam kluczem drzwi mojego pokoju. Słyszałam jego głośne kroki na schodach i wtedy rozbrzmiały uderzenia w drewniane drzwi.

- Wyjdź i rób co karzę!!- wiedziałam, że jest zły, ale jeśli bym wyszła pobiłby mnie na śmierć, więc chwyciłam swoją torbę i spakowałam parę ubrań i kosmetyczkę. Gdy to robiłam ciągle słyszałam jak coraz mocniej uderzał o drzwi więc podsunęłam pod nie szafkę. Założyłam parę ciemnych jeansów i szary sweter bo na dworze było dosyć zimno. Najszybciej jak mogłam związałam swoje ciemne, kręcone włosy i założyłam buty. Chwyciłam torbę i telefon i wyszłam przez okno. Na szczęście mój pokój jest na parterze więc nie musiałam skakać. Poczułam jak chłodne powietrze uderza o moją twarz, i zauważyłam jak ciemno jest na dworze. Zaczęłam biec w dół ulicy i skręciłam na najbliższym zakręcie. Zdziwiłam się ilością alejek w tym mieście. Natychmiast zatrzymałam się gdy usłyszałam krzyk. Odwróciłam się powoli i jak zwykle zachowałam się głupio, bo podążyłam za tym odgłosem. Po paru zakrętach ujrzałam skąd pochodzi krzyk. Momentalnie skostniałam. Ujrzałam chłopaka z kręconymi włosami, koło szczupłej dziewczyny. Krzywiła się z bólu gdy ten trzymał swoją głowę obok jej szyi.

Gapiłam się na górującego nad nią chłopaka i wiedziałam, że ten koleś jest niebezpieczny. Powinnam uciekać, a nie ciągle się w niego wpatrywać. Ale coś w środku kazało mi zostać. Coś co mówiło, że gdy teraz ucieknę będzie to największy błąd w moim życiu. Musiał poczuć, że się w niego wpatruję bo sekundę później jego głowa odwróciła się w moją stronę i na mnie spojrzał. Jego oczy były ciemne i pełne złości. Zrobił krok w moją stronę i opuścił ciało dziewczyny. Zabił ją?! Zaczęłam powoli się wycofywać dysząc. Gdy to zrobiłam przekręcił głowę w lewo i na mnie spojrzał. Następną rzeczą którą usłyszałam był głośny brzdęk i już go nie było. Gdzie on jest?! Zresztą co mnie to obchodzi ,powinnam uciekać póki no tu nie wróci i mnie zabiję. Odwróciłam się i na coś wpadłam.

-oh, bardzo prze….-zaczęłam mówić puki nie zrozumiałam, że to on. Moje usta rozchyliły się i mogłam przysiąc, że o mało co się nie rozpłakałam. Uśmiechną się do mnie i powiedział.

-oh…nic się nie stało.- jego głos spowodował, że po całym moim ciele przeszły ciarki.

-uh..muszę iść.-odwróciłam się, lecz zanim zrobiłam choć jeden krok poczułam jego rękę na nadgarstku.

-NIE. Nie możesz nigdzie pójść….widziałaś jak ją zabijałem, a ja nie mogę mieć żadnych światków.- podniósł głos który mnie przestraszył. Wyrwałam rękę z jego uchwytu i zaczęłam biec póki nie poślizgnęłam się na mokrym betonie. A potem była już tylko ciemność.

Beast- prolog

Gapiłam się na górującego nad nią chłopaka i wiedziałam, że ten koleś jest niebezpieczny. Powinnam uciekać, a nie ciągle się w niego wpatrywać. Ale coś w środku kazało mi zostać. Coś co mówiło, że gdy teraz ucieknę będzie to największy błąd w moim życiu. Musiał poczuć, że się w niego wpatruję bo sekundę później jego głowa odwróciła się w moją stronę i na mnie spojrzał. Jego oczy były ciemne i pełne złości. Zrobił krok w moją stronę i opuścił ciało dziewczyny. Zabił ją?! Zaczęłam powoli się wycofywać dysząc. Gdy to zrobiłam przekręcił głowę w lewo i na mnie spojrzał. Następną rzeczą którą usłyszałam był głośny brzdęk i już go nie było. Gdzie on jest?! Zresztą co mnie to obchodzi ,powinnam uciekać póki o tu nie wróci i mnie zabiję. Odwróciłam się i na coś wpadłam.

-oh, bardzo prze….-zaczęłam mówić puki nie zrozumiałam, że to on. Moje usta rozchyliły się i mogłam przysiąc, że o mało co się nie rozpłakałam. Uśmiechną się do mnie i powiedział.

-oh…nic się nie stało.- jego głos spowodował, że po całym moim ciele przeszły ciarki.

-uh..muszę iść.-odwróciłam się, lecz zanim zrobiłam choć jeden krok poczułam jego rękę na nadgarstku.

-NIE. Nie możesz nigdzie pójść….widziałaś jak ją zabijałem, a ja nie mogę mieć żadnych światków.- podniósł głos który mnie przestraszył. Wyrwałam rękę z jego uchwytu i zaczęłam biec póki nie poślizgnęłam się na mokrym betonie. A potem była już tylko ciemność.

Informacja

Informuję , że będę tu dodawać dwa pozostałe ff o których mówiłam w poprzednim poście. Możecie znaleźć je w stronach ponieważ nie koniecznie chce mi się tworzyć dwa kolejne blogi a po drugie chyba będzie wam łatwiej gdy wszystkie moje tłumaczenia będą w jednym miejscu. Mam nadzieje że będziecie czytać. Na  dole napiszę wam który ff o czym. Tłumaczenie o Liamie nazywa się ,,Liam Sex Slave"  to było oczywiste że jest o nim :) , a drugi ff to tajemnica. Przeczytacie- dowiecie kto jest postacią główną, a nazywa się on ,,Beast". Czytajcie i piszcie swoje opinię :)

sobota, 26 kwietnia 2014

Pytanie

Dostałam pozwolenia od autorek na tłumaczenie pewnych ff. Wstawię prologi i mam do was prośbę. Napiszcie czy bylibyście chętni czytać ich kontynuację. :) Które wolicie 1 czy 2? Piszcie w komentarzach :)


1.
Gapiłam się na górującego nad nią chłopaka i wiedziałam, że ten koleś jest niebezpieczny. Powinnam uciekać, a nie ciągle się w niego wpatrywać. Ale coś w środku kazało mi zostać. Coś co mówiło, że gdy teraz ucieknę będzie to największy błąd w moim życiu. Musiał poczuć, że się w niego wpatruję bo sekundę później jego głowa odwróciła się w moją stronę i na mnie spojrzał. Jego oczy były ciemne i pełne złości. Zrobił krok w moją stronę i opuścił ciało dziewczyny. Zabił ją?! Zaczęłam powoli się wycofywać dysząc. Gdy to zrobiłam przekręcił głowę w lewo i na mnie spojrzał. Następną rzeczą którą usłyszałam był głośny brzdęk i już go nie było. Gdzie on jest?! Zresztą co mnie to obchodzi ,powinnam uciekać póki o tu nie wróci i mnie zabiję. Odwróciłam się i na coś wpadłam.

-oh, bardzo prze….-zaczęłam mówić puki nie zrozumiałam, że to on. Moje usta rozchyliły się i mogłam przysiąc, że o mało co się nie rozpłakałam. Uśmiechną się do mnie i powiedział.

-oh…nic się nie stało.- jego głos spowodował, że po całym moim ciele przeszły ciarki.

-uh..muszę iść.-odwróciłam się, lecz zanim zrobiłam choć jeden krok poczułam jego rękę na nadgarstku.

-NIE. Nie możesz nigdzie pójść….widziałaś jak ją zabijałem, a ja nie mogę mieć żadnych światków.- podniósł głos który mnie przestraszył. Wyrwałam rękę z jego uchwytu i zaczęłam biec póki nie poślizgnęłam się na mokrym betonie. A potem była już tylko ciemność.


Albo zboczony ff o Liamie ...


2.

Liam nie był już taki sam odkąd zerwał z Danielle Peazer. Myślał, że będą razem na zawszę, lecz się mylił. Czuł się załamany, nie wiedział co robić odkąd zakończyli związek. Starał się zagłuszyć ból serca pijąc i imprezując. Tęsknił za miłością i był seksualnie sfrustrowany, ale nie chciał zaufać kolejnej dziewczynie bojąc się, że zostawi go tak jak Danielle. Nie szukał jakiejś głębszej relacji twierdząc, że to jeszcze za wcześnie. On nie potrzebował kogoś kogo mógłby przytulać i całować każdego ranka i w nocy tylko kogoś kto zaspokoił by go kiedy tylko by chciał. Wtedy spotkał Mie Harper która desperacko potrzebowała pieniędzy.

piątek, 25 kwietnia 2014

Przepraszam

Strasznie przepraszam, że nie dodawałam tak długo rozdziałów. Nareszcie po egzaminach więc teraz luzik. :) Postaram się nadrobić zaległości. A teraz mały szantarzyk.......nie no żartuje :D. Ale chciałabym wiedzieć czy się podoba więc proszę o komentarze bo wtedy nabieram chęci na tłumaczenie. Dla was to chwila a dla mnie coś ważnego. Pozdrowionka :)

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 9 cz.1

Szłam za nim starając się na niego nie patrzeć. Zgaduję, że weszliśmy do salonu ponieważ siedziała to reszta chłopców. Patrzyli się na mnie jakby zobaczyli ducha.

-Nikt mnie nie przytuli?- cała czwórka podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła- ch.. chłopaki nie mogę od..oddychać- odeszli i spojrzeli na mnie-Um mogę odzyskać twarz?

-Stara Tay.-powiedział Niall

-Stary Niall jedzący wszystko co popadnie.- siadłam na sofie a chłopcy wciąż się na mnie gapili.- Co się patrzycie? Wyglądacie jakbyście zobaczyli ducha.

-Po prostu za tobą tęskniliśmy. Bardzo.

-Ja też za wami tęskniłam. Widzę że dobrze się wam powodzi. Koncerty i wywiady…

-Yeah. Kiedy idziemy zobaczyć naszą bratanicę?


-O kogo ci chodzi Zayn?

-Umm.. o twoją córkę Emmę. Myślałem że przyjdzie.

-Uh..um…errr…. to nie był dobry pomysł by dziś ją zabierać. Może następnym razem.

-Dobra chłopaki. Ja z Taylor musimy pogadać. I nie, nie możecie pójść do pokoi bo jesteście strasznie głośni, więc musicie wyjść z apartamentu. – wszyscy jęknęli

-Ale Hazza…nie chcemy spotkać paparazzich.

-Nie jesteś głodny Niall. Tam za rogiem jest świetna knajpka z pizzą. Powinieneś iść.

-Ale nie jesteśmy gło…

-Wynocha!!- założyli buty i wyszli. Zostałam tylko ja i Harry. Po prostu pięknie.

-Chciałabyś coś do pic…

-Po co kazałeś mi przyjść?- oszałamiał mnie gdy stał nade mną taki wkurzony. Nigdy nie był.

-Chciałem z tobą pogadać.

-O czym?

-O tobie i Emmię.- odchyliłam się do tyłu i powiedziałam.

-Gadaj.


-----------------------------------------------
Dodaje tylko połowę rozdziału bo teraz święta a od środy piszę egzaminy. Postaram się coś szybko dodać. Mam nadzieje że wam się spodoba. Przepraszam , że tak długo nie dodawałam. Proszę o wybaczenie  :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 8


Rozdział 8

Harry POV

Położyłem koszulkę, spodnie i buty na łóżku. Dziś musiałem wyglądać świetnie. Dla Taylor. Założyłem białą koszulkę polo i spodnie.

-Lou? Wyglądam dobrze? Co myślisz o moim stroju?

-Tak tak Hazza wyglądasz dobrze.- nawet na mnie nie spojrzał! Był zajęty robieniem czegoś na komórce. Podszedłem do niego i wyjąłem mu komórkę z ręki.

-Hej, za co to?

-Dostaniesz swój telefon z powrotem, jeśli pomożesz mi wybrać strój na dzisiaj.-westchnął

-Po prostu załóż coś jakby to był zwykły dzień.

-To nie jest zwykły dzień Lou. Musze wyglądać dobrze dla Taylor i Emmy…

-Hazza? Szybkie pytanie… Jak to jest być ojcem?- musiałem się zastanowić…..nie wiedziałem jak to jest. Byłem pewny, że gdy je zobaczę będę wiedział.

-Ummm…Szczerze to nie wiem. Czuję się jakbym miał większy powód do życia. Coś, co pozwala ci wstać każdego ranka dla kogoś…

-Więc…. To jest nudneeeeeee.

-Zamknij się Lou. Będę wiedział, gdy je zobaczę.

-Słyszałem, że ma twoje oczy, uśmiech i włosy.-uśmiechnąłem się wyobrażając sobie jak wygląda.

-Okay Lou. Ten strój i te buty czy ten strój i tamte buty. Wybieraj.

-Ummmm. Ten drugi.  Wyglądasz uroczyście, ale nie za bardzo.- wspaniale. Ubrałem się i uczesałem.

-Wyglądasz dobrze Harry. Ale będziesz wyglądał lepiej, gdy posprzątasz salon, bo wygląda jak chlew.- Popatrzyłem na telefon. Była 9.36,a chłopcy już wstali. Byłem zaskoczony. Zawsze wstawali koło drugiej lub trzeciej, gdy nie mieli nic do roboty. Szczególnie Niall. Cała piątka starała się posprzątać nasz apartament. Nigdzie nie wychodzili, gdy Taylor tu przyjdzie. Po całym zamieszaniu i lataniu chłopaki i ja skończyliśmy to, co mieliśmy zrobić. Siedliśmy w salonie. Było cicho. Sprawdziłem godzinę i była 9.58.

-Za chwilę powinna tu być.

Rashon POV

Taylor była na mnie zła. Może, dlatego, że ta mała dziwka Emma coś jej powiedziała.  Kurwa! Podeszłem do Emmy, która bawiła się zabawkami, a ta na mnie popatrzyła. Powoli cofnęła się do tyłu i dostrzegłem strach w jej oczach.

-Shhh Emma. Nigdy cię nie skrzywdzę, a teraz powiedz, co powiedziałaś mamusi.- nie odpowiedziała, więc zacząłem się denerwować.

-EMMA KEITH STYLES! ODPOWIEDZ MI!

-Ni..Nic nie powiedziałam. Przysięgam.- podniosłem ją, a ona się spięła. Założyłem jej włosy za ucho i wyszeptałem jej coś w nie.

-Chodźmy do łóżka i zróbmy coś., a jeśli powiesz mamie, co zrobiliśmy ZNIENAWIDZI CIĘ i zostawi na zawszę. Nigdy już jej nie zobaczysz. Zrozumiałaś?- kiwnęła głową

-Ploszee nie lub mi krzywdy..Pseplaszam

-Już za późno na przeprosiny skarbie.


Taylor POV


Siedziałam w samochodzie przed hotelem Harrego. Nie miałam siły by wejść do tego hotelu. Tego było za dużo. Nie wiedziałam, o czym myślałam zgadzając się na to spotkanie. CIĄGLE NIE JESTEM GOTOWA!!  Położyłam głowę na kierownicy i zaczęłam myśleć. Czy powinnam iść i zobaczyć Harrego? Twarzą w twarz? Czy po prostu powinnam odjechać i zapomnieć o Harrym. Louisie. O chłopcach. Umysł kazał mi odjechać i nie patrzeć w tył, za to serce kazało iść i rozstrzygnąć to raz na zawsze. Zdecydowałam się posłuchać serca.  Wyszłam z samochodu i skierowałam się w stronę głównego wejścia hotelu, przed którym stało wiele paparazzi. Zgaduje, że na chłopców. Podeszłam do recepcji i ujrzałam młodą kobietę siedzącą za komputerem. Odchrząknęłam by zwrócić jej uwagę.

-Witamy w Marriott. Jak mogłabym pomóc?

-Nie jestem tu by wynająć pokój. Przyszłam by się z kimś zobaczyć.

-Jeśli mogę zapytać to, z kim?

-Harry Styles.- zaczęła pisać coś na komputerze.

-A twoje nazwisko to…?

-Taylor Keith.

-Oh tak. Pan Styles czeka na panią. Pokój numer 232.- pożegnałyśmy się i wyszłam z pomieszczenia. Moje serce zaczęło bić super szybko. Za mniej niż 5 minut zobaczę swojego byłego, którego nie widziałam od 3 lat. Muzyka w windzie wcale nie pomagała. Po chwili winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze. Chodziłam po korytarzu i szukałam pokoju 232.

-224, 226, 228, 230, 232…No to lecimy…- wzięłam głęboki oddech i zapukałam w drzwi 3 razy. Poczekałam. Popatrzyłam się na swój strój i wyglądał…dobrze, ale byłam strasznie zdenerwowana, pociły mi się dłonie, a serce biło nienaturalnie szybko. Usłyszałam jak ktoś odblokowuje zamek, a po chwili drzwi były już otworzone.  Stałam twarzą w twarz z zielonookim pięknym chłopcem. Nie mogłam wierzyć swoim oczom.  To było nieprawdopodobne. Było cicho. Nawzajem podziwialiśmy się. Wtedy powiedział..

-Wejdź.- cholera zapomniałam o jego wspaniałym brytyjskim akcencie. Przyszedł czas bym sobie coś z nim wyjaśniła….


I co sądzicie? Podoba się? Jak ten Rashon tak może. Wkur..wia mnie. Tylko jaja obciąć. Komentujcie i piszcie, co sądzicie.

Rozdział 7


Zastanawiałam się, dlaczego Emma się tak zachowuję….szczególnie, kiedy wspominam o Rashonie. Nie lubi go? Wydaje mi się, że ostatnio lubiła. Byłam zdeterminowana by dowiedzieć się, co dzieje się z moją córką. Nienawidziłam jej w takim stanie.

-Emma skarbie? Muszę z tobą porozmawiać.

-Dobrze mamo.- podniosła ręce chcąc bym ją podniosła. Chwyciłam ją w ramiona i zaniosłam do łóżka.

-Co się stało? I nie kłam. Wiesz, że nie lubię, kiedy mnie kłamiesz.- nie patrzyła w moje oczy.

-Nic mamusiu. Jest Ok.- wiedziałam, że kłamię.

-Mówię poważnie. Nie kłam EMMO KEITH STYLES!!- ciągle nie patrzyła w moje oczy.- Emma? -powiedziałam już trochę łagodniej.

-Tak mamusiu?

-Czy Rashon ci coś zrobił? Jakoś cię skrzywdził?- nienawidziłam myśli, że Rashon mógłby coś zrobić mojej córce. Kocha ją. Ale zachowywał się dziwnie, gdy spytałam o Emmę.

-Nie mamo. Rashon nic nie zrobił.- pewne uczucie w brzuchu mówiło mi, że kłamie. Matczyny instynkt? Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Cholera naprawdę potrzebuję zapalić papierosa.. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Zeszłam po schodkach i skierowałam się w stronę samochodu. Z papierosem w ręku poszłam do domu by wyjść na balkon. Nie było z niego jakiegoś super widoku i sam nie był za specjalny. To było miejsce, w którym chociaż trochę mogłam odciąć się od wszystkiego. Zapaliłam papierosa i wreszcie się odstresowałam. Póki nie pomyślałam o Emmię. Załamałam się. Nienawidziłam gdy coś przede mną ukrywała. Nie ufa mi? Nigdy bym jej nie skrzywdziła. Ja chciałam by tylko powiedziała mi prawdę. Patrząc w jej oczy mogłam powiedzieć, że coś się stało. Weszłam do domu i zobaczyłam, że mój aniołek śpi….tak spokojnie. Kciuk, który trzyma w ustach…To jak po cichutku chrapała. Mogłabym umrzeć za tą małą dziewczynkę. Weszłam do łóżka i starałam się zasnąć.  Jutro jest ważny dzień

 

 


Rashon przyszedł. Powiedziałam mu by poszedł za mną do kuchni.

-Co tam?

-Co się dzieje z Emmą? Co jej zrobiłeś?

-Nic! Dlaczego?

-Ponieważ rano, kiedy zostawiłam ją z tobą wszystko było Ok, a kiedy wróciłam była cicha i smutna. Nigdy nie jest cicho!!

-Taylor. Tay. Przysięgam, że nic jej nie zrobiłem, a jeśli tak to z nią porozmawiam, o co chodzi dobrze?- Skinęłam głową. Rashon podniósł Emma, a ta natychmiast popatrzyła na mnie tymi dużymi, błękitnymi oczami.

-Mamusiu. Plosze nie zostawiaj mnie! Pseplasam. Nie zostawiaj mnie mamusiu.- to mnie załamało- Shhh skarbie. Mamusia wróci bardzo szybko. Może nawet Rashon przyjdzie z tobą do mnie do pracy.- zaczęła krzyczeć z całej siły. To przypomniało mi dni po jej narodzinach.

-flash back

-Waaaa. Waaaa.-byłam bardzo zestresowana. Nie wiedziałam, co robić. Dopiero zostałam matką. Sama z tym wszystkim.

-Ema…Proszę przestań płakać. Karmię cię, zabawiam, zmieniam pieluchy. Czego jeszcze chcesz?!

-Waaaa. Waaaa.- byłam bliska załamania. Byłam przestraszona.

-Dlaczego mnie nie lubisz?- podniosłam ją i zaczęłam kołysać. Powoli przestawała płakać.

-To wszystko, czego potrzebował aniołek mamy? Chciał być przytulany?

-end of flash back


-Shhh Emma. Wszystko ok.- Rashon był dla niej naprawdę dobry, ale ona nadal krzyczała. Musiałam być silna by nie wziąć jej w ramiona. Jeśli bym to zrobiła nie wypuściłabym już jej z ramion. Wyszłam z budynku ciągle słysząc krzyk i płacz Emmy. Czułam jakby wiele osób ciągnęło mnie w jej stronę. Ale nie mogłam. Musiałam udowodnić Harremu, że dobrze nam bez niego. Nie było, ale nie mogłam pozwolić by się o tym dowiedział.
 
--------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam, że nie dodawałam nowych rozdziałów. W tym tygodniu miałam wywiadówkę , a moja mama jest bardzo uczulona na temat moich ocen. Tak więc trochę się zdenerwowała. Postaram się dodać jeszcze 2 rozdziały dzisiaj i na pewno dodam też coś w sobotę i niedzielę. Strasznie dziękuję także za tyle wyświetleń. Mam nadzieje że wam się podoba.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 6


Opuściłam telefon, gdy usłyszałam jego imię.  Nie wiedziałam, co zrobić lub choćby jak powinnam zareagować. Słyszałam jak powtarzał moje imię z telefonu wciąż leżącego na podłodze.  Podniosłam komórkę i przystawiłam do ucha.  Nie kontrolowałam mojego ciała.

Harry-Halo? Taylor? Jesteś tam? Taylor?

Ja-T-t-t-tak. Jestem. Czego chcesz?

Harry-Chcę zobaczyć ciebie…..I Emmę…- jak dowiedział się o Emmię? Pieprzony LOUIS!!!

Ja- Po tym, co nam zrobiłeś?! Nie wydaje mi się…

Harry- Proszę daj mi wszystko wytłumaczyć.  Trudno to zrobić przez telefon, więc chciałbym się z tobą spotkać. Z Emmą także.

Ja- Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie wiem nawet, dlaczego ciągle z tobą rozmawiam.-chciałam zakończyć naszą rozmowę, gdy znów usłyszałam swoje imię. UGHHH!!-Co znowu?!!

Harry- Proszę Tay. Potrzebuję zobaczyć ciebie i Emmę. Wytłumaczę wszystko, gdy się spotkamy. Proszę..

Ja- Dobrze. Gdzie i kiedy?

Harry- W tym tygodniu w czwartek. 23346 Richardson.  To hotel, w którym mieszkamy z chłopakami…Bądź tam o 1 w południe…- napisałam adres na kawałku papieru.

Ja- Nie mogę, pracuję..

Harry- Więc może koło 10 jutro rano?
Ja- Okay!

Harry-Dziękuję Taylor. Nie mogę doczekać się by zobaczyć was obie.

Ja-Cokolwiek..

 

Byłam pewna, że nie zabiorę ze sobą Emmy. To, że był jej biologicznym ojcem nie znaczy, że będę go tak traktować. Zaczęłam iść w kierunku salonu, gdy zastygłam, myśląc o tym, co zrobiłam.

Szłam na spotkanie ze swoim ex.

Moją pierwszą miłością, i ojcem Emmy.

Z mężczyzną, z którym wyobrażałam sobie mój ślub.

Harrym. Harrym Stylsem.

 

Harry POV

 

Ciągle czuję się jakbym śnił. Dowiedziałem się…. Z Taylor wszystko ok, i ma córkę Emmę Styles! Wciąż nie mogę uwierzyć, że rozmawiałem z Taylor.  Z moją pierwszą mił….

-Hazza! Ktoś przyszedł cię zobaczyć!- to nie mogła być Taylor. Dopiero skończyłem z nią rozmawiać. Zszedłem na dół i zobaczyłem Morgan przytulającą chłopaków.  Moja twarz się rozjaśniła. Podszedłem do niej, przytuliłem i pocałowałem w policzek.

-Cześć skarbie.. Co tu robisz?

-Ohh wiesz przyszłam zobaczyć się z moim ulubionym chłopakiem..- awww

-Paparazzi są szaleni. Przysięgam nie mogę nigdzie pójść bez nich śledzących mnie.-zacząłem się śmiać.

-Co jest takiego śmiesznego?

-Witaj w naszym świecie. Głowę trzymaj nisko i nie rozmawiaj głośno..- poszedłem do kuchni by przynieść trochę Gatoraid. Morgan poszła za mną. Gdy zamykałem lodówkę zostałem popchnięty przez nią na stół. Pocałowała mnie. Mocno. To było fajne, ale zazwyczaj ja to robiłem. Przerwała pocałunek.

-Tęskniłam za tobą. Bardzo.

-Widzę.- stanęła na palcach i wyszeptała mi do ucha..

-Co myślisz o tym byśmy gdzieś poszli i zrobili to, co obydwoje lubimy?- zaczęła zaplatać moje włosy wokół swego palca. Nigdy tego nie robiliśmy. Zazwyczaj chciałbym, ale nie czułem się z nią dobrze. Zdjąłem jej ręce z moich włosów i wyszeptałem jej do ucha..

-Co myślisz by pójść do salonu i dołączyć do chłopaków. Oglądają SpongeBob’a.- kochałem SpongeBob’a. Miałem nawet kolekcje DVD. Można powiedzieć, że zachowywałem się jak dziecko..

-Ale ja chce robić coś innego.-jęknęła. Nie nawiedziłem jęczących dziewczyn. Były takie …Irytujące.

-Ale ja chce obejrzeć SpongeBob’a. Możemy zrobić coś innego innym razem.

Pociągnąłem ją do salonu gdzie chłopcy byli skupieni na kreskówce. Było cicho. Zawsze mogłem skupić się na SponeBobie, ale dziś nie mogłem z jakiegoś powodu. Moje myśli ciągle krążyły wokół Taylor i Emmy. Co robiły? Co jeśli Taylor ma chłopaka? Czy powiedziała kiedyś o mnie Emmie?

 

Taylor POV

 

-Czy chciałby pan jeszcze herbatki panie misiu?- zapytałam wypchanego misia siedzącego naprzeciwko mnie.

-Myślę, że powiedział tak. Czy mogłabyś nalać księżniczko Taylor?

-Tak mogłabym.- sięgnęłam po dzbanuszek ze środka stołu i nalałam panu Misiowi trochę herbatki. Musiałam grać dla Emy. Nie mogłam pokazać jej, że jestem smutna lub chciałam zalać się łzami. Nie mogłam pozwolić jej widzieć mnie załamaną.  Nie mogłam się załamać… Dla niej.

-Mama?-spojrzałam na nią.

-Tak?

-Mój brzuszek jest głodny.-zaśmiałam się. Wyglądała dokładnie jak jej tata. Brązowe loki…

-Okay M. Chodźmy do kuchni.- podniosłam ją i zaniosłam do kuchni. Posadziłam ją na jej krześle. Nikt oprócz niej nie mógł na nim siedzieć.

-Co byś chciała?

-A, co mamy?

-Mamy Lucky Charms. Chciałabyś?- pokiwała głową. Zrobiłam i podałam jej musli. Ostatnie, które mieliśmy. Siadłam naprzeciwko niej i przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić do Rashona by zaopiekował się jutro Emmą. Więc zadzwoniłam do niego, a on się zgodził. Powiedziałam mu także, że spotykam się z Harrym. Nie był zachwycony, ale zrozumiał, dlaczego to robię. Wróciłam do kuchni i zobaczyłam, że Emma już prawie skończyła jeść.

-Emma?

-Tak mamusiu?

-Rashon znowu się jutro tobą zajmie.- przysięgam, że zobaczyła strach w jej oczach.

-Dobrze mamusiu.-wymusiła uśmiech i wróciła do jedzenia Lucky Charms.

 

sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 5

Louis POV

 
Wbiegłem do hotelu ponieważ papparazzi było wszędzie. Dobrze, że przynajmniej była tu ochrona. Otworzyłem drzwi od naszego pokoju by zobaczyć tańczącego Harrego, Zayna poprawiającego włosy, Nialla jedzącego pizzę, a Liam? On tylko siedział oglądając tv. Znając mnie... musiałem rozpocząć imprezę. Pobiegłem i wskoczyłem Harremu na plecy. Zaczeliśmy walczyć, a Liaammmmmmmm..... Daddy Direction jak zwykle powstrzymał nas.



Uhg...

Poszliśmy do kuchni gdzie Niall jadł kolejny kawałek pizzy. Postanowiłem trochę go rozzłościć.


-Hey Niall.
 
-Co? Nie widzisz, że jem pizzę?

-Mogę kawałek?

-Nie.

-Proszę.

-Nie.

-Proszę z wisienką na górze.



-Nie.

-Dobrze. Zrobimy to po twojemu.- wyszedłem z kuchni by za chwilę wbiec do niej sprintem zabierając kawałek. Niall zaczął mnie ścigać.

-Oddawaj Lou.

-Nie. Zjadłeś już z 800 kawałków.

-Więc daj mi ten 801....

Ten bieg zaczął mnie męczyć więc zatrzymałem się i powiedziałem..

-Wiesz co Niall? Weź go. Byłeś dobrym chłopcem.- trzymałem pizzę przed sobą, ale kiedy on chciał mi ją zabrać polizałem ją.

-Masz Niall.- jego twarz stawała się czerwona co oznaczało, że był zły.

-Dlaczego po prostu nie mogłeś oddać mi mojej pizzy bez twojej śliny na niej?

-Bierz co masz i nie bądź smutny.- położyłem pizzę na stoliku do kawy. Zasiadłem na kanapie. Zobaczyłem Harrego bardzo skupionego nad jego telefonem.

-Co robisz Hazza?

-Patrzę na twoje wiadomości.- dopiero po pięciu minutach szczaiłem się co powiedział. Zabrałem go od niego i spojrzałem co oglądał. Moje wiadomości z Taylor.

-Co to za Taylor?- nie mogłem okłamać mojego Hazzy. On musiał wiedzieć....

-Taylor. Taylor Keith.

 

Taylor POV

Patrzyłam na Emmę gdy ta leżąc na moich kolanach oglądała SpongeBoba. Mniej się ruszała i mówiła niz zazwyczaj.

-Kochanie co się dzieje?

-Nic mamusiu.

-Wiem gdy coś jest nie tak, a ty wiesz, że możesz powiedzieć mi o wszystkim prawda? Nie będę się złościć.

-Nic się nie stało mamusiu.- nie uwierzyłam. Coś się musiało stać.

-Zaraz wracam. Zostań tutaj.- poszłam do kuchni i wykręciłam numer Rashona.


Rashon- Halo?

Ja-Rashon?

Rashon-Tak?

Ja-Czy coś się dzisiaj stało Emmię?

Rashon- ...Nie. Była jak zawsze grzeczna. Coś się stało?

Ja- Nie... tylko jakiś dziwnie się zachowuje wiesz?

Rashon-Wiem, ale była grzeczna dla mnie.

Ja- Dobra, do zobaczenia później.
Wróciłam do salonu, by zobaczyć , że Emma śpi. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do naszego łóżka. Gdy chciałam pójść się odświerzyć usłyszałam, że Emma coś mówi.

-Mama?- odwróciłam się do niej

-Tak skarbie?

-Proszę nie zostawiaj mnie.- podeszłam do łóżka i przytuliłam

-Skarbie. Mama nigdy cię nie zostawi.

-Nigdy?

-Nigdy.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.- przytulałam ją póki nie usnęła, i tym sposobem zasnęłam również ja.

 

----------------------------------

Obudziłam się gdy poczułam jej rękę na swojej twarzy. Dobrze, że nadal spała. Wstałam i poszłam do kuchnie. Popatrzyłam się na plan zmian w pracy. Yay! Dziś nie pracuję ! Podniosłam telefon i zadzwoniłam do Rashona by powiedzieć mu, że nie musi dziś przychodzić. Spojrzałam na Emmę która właśnie wychodziła z łóżka.

-Hej aniołku.- podniosłam i przytuliłam ją. Słowa nie mogą wyrazić ile dla mnie znaczył ten mały pakunek radości.

-Wiesz co Emma?

-Co?

-Dzisiaj będzie tylko twój i mój dzień. Bez Rashona. Nie idę do pracy.- jej twarz rozjaśniała. Nie widziałam tego uśmiechu od wczoraj.

-Yay! Dzień mamy i Emmy. Co najpierw zrobimy?

-Więc...mamy trochę lo....- mój telefon zaczął dzwonić. Posadziłam Emmę na krzesłku i powiedziałam by chwilę pobawiła się zabawkami. Popatrzyłam na wyświetlacz by zobaczyć, że dzwoni Lou. Dlaczego? Odebrałam.


Ja-Halo?

Lou-Dodzwoniłem się do Taylor?
Ja- Tak. Kto pyta?-Znałam ten głos, i to napewno nie był Louis
Lou-Harry. Harry Styles.





***********
Strasznie przepraszam . Obiecałam rozdział wczoraj ale byłam tak zmęczona przez moją mamę której umyśliła się praca w ogródku, że nie zdążyła skończyć tłumaczenia. Mam nadzieję że rozdział się spodoba. :)





 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 4

                                                                     Rashon POV


Popatrzyłem się w dół na Emme spokojnie śpiącą na łóżku. Wyglądała tak prześlicznie. Tak jak jej matka. Wspiąłem się na łóżko i pogłaskałem jej mały policzek. Pocałowałem ją w czółko, potem w policzek i usta.

-Mama?

-Nie kochanie. Tu Rashon, mamusia jest w pracy.- skineła główką i znowu zaczęła odpływać do krainy Morfeusza. Znowu zacząłem ją całować.

-Nie Rashon.- jej małe, słabe rączki starały się odepchnąć moją twarz. Lecz to nie działało. Zacząłem delikatnie ją pocierać, starając się ją uspokoić.

-Shhhhh Emma, wszystko jest w porządku. Musisz być tylko dobrą dziewczynką dla Rashona okay?- nic nie zrobiła ciągle leżąc w jednym miejscu. Zacząłem ściągać jej spodenki. Nie walczyła ze mną, myśląc pewnie, że chce po prostu zmienić jej pieluszkę. Później zdjąłem pieluchę. Klęknąłem gdy Emma powiedziała...

- Jest zimno Rash. Jest mi zimno.

-Zaraz się rozgrzejesz kochanie.- zaczęła się wiercić.

-Odsuń się! Krzywdzisz mnie !- była taka niewinna i bezbronna. Byłem od niej silniejszy. Nie mogła mnie odepchnąć nawet na cal. Stałem się troszkę bardziej agresywny w stosunku do niej. Za dużo się ruszała.

-Siadaj !

-Nie! Krzywdzisz mnie! Powiem mamie.- przestałem robić to co robiłem i podniosłem swoją głowę.

-Powiedz mamie cokolwiek. Nie zobaczysz jej już nigdy więcej. Zrozumiałaś?- skinęła głową nie patrząc na mnie. Dobrze. Znowu zaczęła się wiercić. Wtedu uderzyłem ją w twarz. Złapała się za policzek, jej warga zaczęła drgać.

-Uderzyłeś mnie! Uderzyłeś!- zeskoczyła z łóżka i zaczęła biec. Ganiałem ją po całym domu.



Niech to! Ta mała jest szybka...

Nie zauważyła mnie i wtedy zdołałem ją złapać. Spojrzałem na jej policzek. Był czerwony i obrzęknięty. Taylor nie może tego zobaczyć. Zaniosłem Emmę do łazienki i położyłem jej zimny kompres zanim obrzęk by się pogorszył.

-Emma nie możesz powiedzieć mamie. Jeśli to zrobisz ona umrze. Czy chcesz tego?- potrząsneła swoją głową na ,,nie".

-Jeśli powiesz mamie ona zniknie na zawsze. Nie zobaczysz jej już nigdy więcej. Rozumiesz?- znów pokiwała głową. Nie odzywała się do mnie od momentu kiedy ją uderzyłem. Po godzinie kiedy zdjąłem jej kompres jej policzek wyglądał już owiele lepiej.

                                                                             Taylor POV

Razem z Lou staliśmy w miejscu nie mmogąc uwierzyć to co widzimy. Lecz wiedziałam, że nie mogę zbytnio angażować się w rozmowę z nim. Gdybym to zrobiła, zrobiłabym to także z Harrym.

-Co chciałby pan zamówić?- popatrzył się w menu które trzymał w ręce. Cholera nieźle teraz wygląda.

-Wezmę karmelowe carpaccio z dodatkowym karmelem w środku i na wierzchu.- zapisałam zamówienie w notatniku i podałam mu cenę.

-To będzie razem $5.32.- dał mi dychę. Kiedy chciałam wydać mu resztę powiedział bym zatrzymała pieniądze jako napiwek. Lou poszedł siąść. Uszczypnęłam się parę razy by być pewną, że to nie sen. To nie był sen. Carpaccio Lou było gotowe więc zaniosłam mu je. Wracałam już do kasy gdy ten złapał mnie za nadgarstek.

-Siądź.

-Muszę wracać do pra...

-Siądź.- zrobiłam tak jak kazał. Bawiłam się palcami czekając na moment gdy ten się odezwie. Było mi strasznie niezręcznie dopóki Lou nie zaczął mówić.

-Gdzieś ty była? Wszyscy się o ciebie martwili!- czekaj...Co?

-Co masz na myśli mówiąc, że gdzieś uciekłam? Zawsze tu byłam. Zapytaj się swojego najlepszego przyjaciela Harrego gdzie on był.- wyglądał na zmieszanego. Zgaduje, że Harry nie powiedział mu o tym dniu trzy lata temu.

-Co masz na myśli TT?- popatrzyłam się w jego oczy i już wiedziałam, że nie mogę dalej tego ukrywać. Ktoś musiał wiedzieć.

-3 lata temu w dzień kiedy dowiedzieliście się, że przeprowadzacie się do LA okazało się, że jestem w ciąży. Powiedziałam to Harremu, a on stwierdził, że nie jest gotowy, a praca jest zbyt ważna by ryzykować ją dzieckiem.- Lou wyglądał na wściekłego. Rozumiałam dlaczego.

-OKŁAMAŁ MNIE! POWIEDZIAŁ, ŻE OPUŚCIŁAŚ GO BO NIE CHCIAŁAŚ PRZEPROWADZAĆ SIĘ DO LA I BAWIĆ SIĘ W TĄ CAŁĄ SŁAWĘ! Czekaj....byłaś w ciąży...?

-Tak Lou. Byłam w ciąży.

-Nie gadaj, że dokonałaś aborcji ?!

-Nigdy bym tego nie zrobiła! Teraz jest w domu z moim kolegą.- uśmiechnął się szatańsko.

-KTOŚ MA CHŁOPAKA! KTOŚ MA CHŁOPAKA! - zaczął krzyczeć. Szarpnęła go w dół by siadł i się zamknął.

-Lou on nie jest moim chłopakiem. To tylko kolega. Nic więcej.

-Nieważnie. Musimy spotkać Harrego ze swoj....

-Córką. Emmą Styles. I nie ! On jej nie spotka. To, że jest jej biologicznym ojcem nic nie znaczy. Jakoś nie przypominam sobie by coś nam zrobił przez te lata. Nic dla nas nie zrobił. Dla swojej rodziny.

-Ale to wciąż jego córka. Zasługuje na to by wiedzieć, że z tobą i Emmą jest wszystko w porządku. Pozwolisz mi mu powiedzieć?

-Wiesz co? Musze wracać do pracy.- zaczęłam odchodzić gdy ten znowu chwycił mój nadgarstek.

-Dobrze. Nie powiem mu. Masz moje słowo.- usiadam i zaczeliśmy gadać przez prawię godzinę. O jego karierze, fanach,o Emmie, o mnie,... o wszystkim.

-Więc Tay? Kiedy będe mógł poznać to małą panią Emmę?

-Nie za bardzo wiem. Nie dopóki sytuacja nie jest pod kont....- miałam połączenie od Rashona.


J:Hallo?

R:Skarbie zaraz muszę iść.Czy możesz wrócić do domu?

J:Tak. Będe tam za pare minut. Do zobaczenia.
-Kto to był?

-Osoba która zajmuje się Emmą. Muszę iść. Do zobaczenia.- wstałam i poszłam do szefa by powiedzie, że moja zmiana już się zkończyła. Gdy wychodziłam ze Starbucksa zobaczyłam biegnącego za mną Louisa.

-Daj mi swój numer. Musimy się spotkać. Ja, ty i Emma. Umieram, chcąc ją poznać.- zapisałam mu mój numer i skierowałam się do domu. Otworzyłam drzwi by zobaczyć Emmę i Rashona przytulonych do siebię, oglądających SpongeBob'a.

-O hej Taylor. Nie zauważyłem kiedy weszłaś. Chcesz dołączyć?- siadłam koło nich i pocałowałam Emmę.

-Hej Emma. Jak twój dzień z Rashonem?

-Dobrze.- powiedziała i odwróciła się do tv.

-Tęskniłaś za mamą?

-Tak.- dlaczego była dla mnie taka oschła? Zazwyczaj była podekscytowana gdy wracałam z pracy. Sięgnęłam po telefon by zobaczyć wiadomość od Lou. Roześmiałam się. Lou zawsze sprawiała, że się śmiałam.

-Nakarmiłeś ją? Przebrałeś? Zrobiłeś wszystko o czym powiedziałam?

-Tak skarbie. Zrobiłem wszystko o co pytasz. Teraz muszę iść. Do zobaczenia.- pocałował mnie w policzek i poszedł do drzwi. Nie czułam się dobrze gdy mnie całował lub dotykał. Widziałam w nim tylko przyjaciela. Nikogo więcej.....

-Pa Emma.

-Pa- nawet na niego nie popatrzyła kiedy to mówiła. Dobra co się dzieje z moją córką?! Wiem kiedy wszystko jest w porządku, a teraz musiało się coś stać.





****************************************************************************

Nowy rozdział pojawi  się jutro. Mam nadziej, że się podoba. Komentujcie co sądzicie i co powinnam poprawić   :)

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 3

Pewnie myślicie, że ja i Rashon jesteśmy..... razem? Nie, on tylko pomaga mi przy Emmie od półtora roku.
-,,Nie stój na dworze. Właź do środka."- posłuchał się mnie i już chwile później znajdowaliśmy się w mieszkaniu. Cicho zamknełam drzwi, ponieważ Emma wciąż spała. Kiedy drzwi się zamkneły Rashon mocno mnie przytulił. Nie mogłąm oddychać.


-,,Uhg u-Ra-ra-shon nie m-moge oddychać."- rozluźnił swój uścisk.

-,,Ern....Przepraszam. Po prostu tęskniłem. Bardzo."

-,,Mineły tylko trzy dni...."

-,,Wiem, ja po prostu za tobą tęskniłem. Gdzie moja mała Emma?"

-,,Nadal śpi. Wczoraj miała długi dzień..."

-,,Dlaczego? Co się stało?"-nalałam mu filiżankę kawy.

-,,Ile słodz......."

-,,Taylor.........."

-,,Rashon......Ile słodzisz!?"

-,,Co. Się. Wczoraj. Stało."- cholera. Muszę mu powiedzieć. No to lecimy......

-,,Nie mogłam pozwolić sobie na opiekunkę dla Emmy... Więc musiałam zostać z nią w domu. Mój szef nie pozwolił mi przyjść z nią do pracy i-i- upadłam na kolana płacząc-,,I nie wiem co robić. Starczy mi pieniędzy zaledwie do następnego tygodnia."

Rashon POV

-,,I nie wiem co robić. Starczy mi pieniędzy zaledwie do następnego tygodnia.."- nie mogłem stać tak patrząc na nią w tym stanie.

Ale musiałem się jej zapytać. Nigdy nic o nim nie wiedziałem. Zawsze unikała rozmowy o tym. Siadłem na podłodze naprzeciwko niej i przytuliłem do siebie. Trzymałem ją, głaszcząc po plecach i próbójąc uspokoić. Kiedy wreszcie się uspokoiła spróbowałem się dowiedzieć to co chciałem.

-,,Taylor......?"

-,,Hmmmmmm....?"

-,,Czego nie poprosisz o pomoc ojca Emmy?"- skamieniała w moich ramionach na słowa ,, ojca Emmy".

Nigdy nie powinieniem się o to pytać

Taylor POV

-,,Czego nie poprosisz o pomoc ojca Emmy?"- skamieniałam gdy powiedział ,,ojca Emmy".

Byłam na 100% pewna, że nie zapytam go o pomoc po tym co zrobił.

-,,Nie"

-,,Huh?"

-,,NIE! Zostawił swoją rodzine gdy potrzebowaliśmy go najbardziej. Nigdy nie wróce do mężczyzny który zostawił swoją rodzinę dla jakiejś pieprzonej kariery!!- krzyknełam.

-,,Więc powiedz mi co się stało."

-,,To długa historia."

-,,Mam czas."

Siadłam na przeciwko Rashona i opowiedziałam mu historię ,,Harrego i Taylor".

Śmiałam się.

Płakałam.

Żartowałam.

Wkurzałam się.

Wszystkie emocje wypłyneły ze mnie gdy opowiadałam mu moją historię. Gadaliśmy pare godzin.

-,,Erm Tay? Nie spóźniłaś się do pracy?"

Westchnełam-,,Nie idę."

-,,Dlaczego?"

-,,Muszę zostać z Emmą. Nie ma niani.- powiedział coś czego nigdy bym się po nim niespodziewała.

-,,Mogę zostać niańką. Za darmo."

-,,Nie mogę i na to pozwolić. Prosiłabym o zbyt dużo."

-,,Nie jest OK. Chce. To było by przygotowanie do bycia przyszywany ojcem."- co sprawiło , że myśli o byciu przyszywanym ojcem Emmy.-,,Teraz idź się przebrać. Musisz iść do pracy.''

Wstałam i poszłam wziąć przysznic. Nie do końca ufałam Rashonowi w związku z Emmą. Gdy się już umyłam założyłam swój mundurek ze Starbucks'a. Skończyłam wiązać kucyka i pomalowałam usta wiśniowym błyszczykiem. Skończyłam.

Wyszłam z łazienki by zobaczyć Rashona leżącego na łóżku z Emmą. Czytał jej książkę. Może myśl, że mógłby być jej ,, przyszywanym ojcem" nie jest wcale taka zła. Podeszłam do łóżka tak cicho jak myszka. Pocałowałam Emmę w czułko i poprosiłam Rashona by poszedł za mną. Weszłam do kuchni razem z chłopakiem.

-,,Jej mleko jest w lodówce. Jeśli nie będzie chciała daj jej butelkę z sokiem jabłkowym, ale upewnij się, że jest zimne. Nie lubi ciepłego. Jej pieluszki leżą t....-położył swój palec na moich ustach.

-,,Wiem co robić. Robiłem już to wiele razy. Po prostu idź do pracy."

Stanełam na palcach i cmoknełam go w usta. Nic więcej.Wyszłam

------------------------------------------------------------------------------

W pracy było nudno jak zawsze, więc zdecydowałam się poczytać jakiś magazyn. Znowu?



,,Harry Styles i Morgan Ellis? Czy znowu przeleci i zostawi?"
Ugh!!!

Odłożyłam magazyn. Nie chciałam czytać więcej tego gówna. Pół godziny później robiłam za kelnerkę. Głowę miałam spuszczoną, ponieważ czytałam zamówienia. Usłyszała dźwięk dzwonka. Nawet nie spojrzałam kto wszedł. Ciągle wpatrywałam się w kasę.

-,,Dzień Dobry. Witamy w Starbucksie. Mam na imię Taylor.Czy mogę przyjąć zamówienie?"- nie usłyszałam odpowiedzi więc postanowiłam popatrzyć się na klienta.Moje oczy się rozszerzyły. Jego także.

-,,Taylor?"-huh?

-,,Louis?"
*********************
Z góry bardzo was przepraszam, że nie wstawiałam tak długo nowego rozdziału. Mam teraz trochę zajęć bo niedługo piszę test gimnazjalny. Następny pojawi się jutro. Piszcie w komentarzach co myślicie .Dla was to chwila a dla mnie powód do uśmiechu. Jeśli któraś z was chciałaby może przyłączyć się do tłumaczenia :) Czekam na chętnych.

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 2

Wyrzuciłam papierosa przydeptując go butem. Wsiadłam do samochodu i odpaliłam go.

-,,Mama"

-,,Tak słońce?"

-,,Dlaczego zostawiłaś mnie w samochodzie?"- to mnie zabolało. Nigdy nie chciałam sprawić jej smutku. Byłyśmy razem już od trzech lat.

Ona płakała, ja płakałam.

Ona się śmiała, ja się śmiałam.

Ona się uśmiechała, ja się uśmiechałam.

Ona marszczyła brwi, ja także je marszczyłam.

Ona była moją podporą, a ja byłam jej.

-,,Mama?"

-,,Oh tak skarbie. Musiałam coś zrobić. Czy coś się stało gdy mnie nie było?"-popatrzyłam się na nią. Musiałam zobaczyć czy na pewno nie kłamie.

-,,Nieeee"-powiedziała przeciągając ,,e"- ,, tylko za tobą tęskniłam"-uśmiechneła się w znany dla mnie sposób. Od ucha do ucha. Tak jak jej ojciec......

Uhg jej ojciec.

-,,Też za tobą tęskniłam. Pójdziesz spać gdy wrócimy do domu?- odwróciłam się i zaczełam łaskotać jej mały brzuszek.

-,, Ha Ha. Mamo przestań łaskotać"- odwróciłam się i zaczełam jechać w stronę domu.

Jechaliśmy już jakieś 10 minut . Zerknełam w lusterko i zobaczyłam, że mój mały aniołek śpi. To przypomniało mi jak budziłam Harrego każdego ranka.


~ flashback

Moja głowa leżało koło jego gdy spał tak spokojnie. Jego usta ułożyły się w uśmiech. Zastanawiałam się o czym śni. Przyglądałam się intensywnie gdy światło księżyca oświetlało jego piękną skórę. Słuchałam jak oddychał. W pomieszczeniu panowała idealna cisza. Było tak cicho, że mógłbyś usłyszeć muchę. Pogłaskałam jego czekoladowe loki tak by nie mógł się obudzić.To była dosłownie najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam. Harry poruszył swoją głową, i powoli otworzył oczy. Szybko zamknełam swoje, by wyglądało jakbym nadal spała. Poczułam miękkie usta Harrego na swoim czole. Uśmiechnełam się. Poklepałam ręką jego strone. Nie było go. Otworzyłam oczy by zobaczyć prawie nagiego Harrego wchodzącego do łazienki. Ziewnełam by myślał, że dopiero wstałam.

-,,Hazza?"

-,,Och. Przepraszam skarbie, obudziłem cię?"

-,,Nie, jest OK. Co ci się śniło?"

Usłyszałam spłókiwaną wodę w toalecie, a po chwili zgasło światło.

-,,Naprawde chcesz wiedzieć?"

-,,Tak"

-,,Naprawde, naprawde chcesz wiedzieć?"

-,,Yeah Hazza"

-,,Naprawde, naprawde, naprawde chcesz wiedzieć?"

-,,Wiesz co? Nieważne."

Poczułam jak łóżko znowu się ugina. Hazza wrócił. Przyciągnął moją talię i wtulił swój podbródek w zagłębienie w mojej szyji.

-,,Śniłem o dziewczynie. Z brązowymi włosami. Właśnie uciekaliśmy. By wziąść ślub. Biegliśmy i biegliśmy i biegliśmy do oddalonego kościoła. Z daleka od naszych rodziców."

-,,Zrozumiałam Harry. Brałeś ślub z tą głupią dziwką."

-,,Przestań skarbie. Nie chce żebyś nazywała siebie samą głupią dziwką."

Odsunął się ode mnie i odwrócił w drugą stronę.



~ end of flashback


 


NIc nie mogłam poradzić na łzy spływające w dół mej twarzy. Nawet ich nie ścierałam. Tęskniłam za Hazzą. Ale nie zapomniałam tego co mi zrobił. Opuścił mnie i swoje dziecko. Nigdy nie zadzwonił, nie napisał po porostu nie zrobił nic. Nie zmieniłam numeru więc nie było problemu z dodzwonieniem się do mnie.

-,,Mamo?"- O boże. Obudziłam ją

Starałam się wytrzeć moje łzy tak szybko jak było to możliwe, ale nie działało.

-,,Płakałaś mamo?"

-,,Nie skarbie. Wszystko dobrze. Wracaj spać."

-,,Nie! Nie płacz mamo. Kofam cię!"- mój mały aniołek.

-,,Dziękuje aniołku.Mama czuje się już lepiej dzięki tobie."

-,,Nie ma za co mamusiu."

Dojechaliśmy 15 minut po tym jak wstała. Na dworze było ciemno, przecież był wieczór, ale światła z mojego domu troche i pomogły. Odpiełam Emmę, starając się wyjąć, nie budząc ją z fotelika. Podniosłam ją, a jej ręce automatycznie owineły się wokół mojej szyji. Wyjełam kluczyi z kieszeni i otworzyłam drzwi do domu.

-,,Dom nareszcie dom..."- włączyłam światło w moim małym apartamencie i odłożyłam torbę na podłogę. Musiałam umyć naczynia, ale najpierw postanowiłam położyć Emmę do łóżka. Podeszłam do łóżka i delikatnie ją na nim ułożyłam. Poszłam przynieść jej ubranka. Było naprawde zimno...


Zapomniałam zapłacić rachunek za ogrzewanie! Ugh..

Płaciłam dużo różnych rachunków i musiałam o nim zapomnieć. Przyniosłam Emmie koszulkę z długimi rękawami i jej ulubione czarne legginsy. Nie chciała żadnych innych. Dzięki bogu spała. Zdjełam jej ubranka i ubrałam w te które przyniosłam. Zrobiłam to najdelikatniej jak mogłam. Przykryłam ją kołdrą i pocałowałam w czułko. To małe słoneczko zmieniło moje życie. Na lepsze....

Cicho posprzątałam całą kuchnię, umyłam naczynia i cokolwiek bym nie zrobiła cały czas w mojej głowie znajdował się Harry. Czego nie mogę przestać myśleć o tym bydlaku?

Sięgnełam po lampkę z winem by choć trochę zniwelować swój stres. Myślałam o tym co działo się odkąd pojawiła się Emma. Wszystko w mojej głowie się mieszało.

Mineło już trzy lata odkąd ostatni raz robiłam.....Wiecie co!

-,,Trzy lata?! Co do cho..."- wszystko się pomieszało. Emma była i jest moim priorytetem. Wczołgłam się do łóżka. Przytuliłąm się do Emmy. Była zimna. Powoddem tego było zakręcone ogrzewanie! Zapadałam już w sen gdy usłyszałam...

-,,Kofam cię mamusiu. Ty i ja. Na zawsze razem.- jej słowa mnie dotkneły.

-,,Na zawsze razem mój mały aniołku."

 

Obudziłam się gdzy ktoś zaczął stukać w drzwi. Wstałam i podeszłam do drzwi.

-,,Mamo?"

-,,Wrócę za sekundkę kochanie."

Podeszłam do drzwi i popatrzyłam przez wizjer. Rashon...Otworzyłam drzwi zauważając ,że uśmiecha się od ucha do ucha trzymając torbę.

-,,Hey Rashon."- zamiast zwykłego cześć ten przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Całował cholernie dobrze... Po chwili rozłączył nasze usta.

-,,Hey."- szepnął.