piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 7


Zastanawiałam się, dlaczego Emma się tak zachowuję….szczególnie, kiedy wspominam o Rashonie. Nie lubi go? Wydaje mi się, że ostatnio lubiła. Byłam zdeterminowana by dowiedzieć się, co dzieje się z moją córką. Nienawidziłam jej w takim stanie.

-Emma skarbie? Muszę z tobą porozmawiać.

-Dobrze mamo.- podniosła ręce chcąc bym ją podniosła. Chwyciłam ją w ramiona i zaniosłam do łóżka.

-Co się stało? I nie kłam. Wiesz, że nie lubię, kiedy mnie kłamiesz.- nie patrzyła w moje oczy.

-Nic mamusiu. Jest Ok.- wiedziałam, że kłamię.

-Mówię poważnie. Nie kłam EMMO KEITH STYLES!!- ciągle nie patrzyła w moje oczy.- Emma? -powiedziałam już trochę łagodniej.

-Tak mamusiu?

-Czy Rashon ci coś zrobił? Jakoś cię skrzywdził?- nienawidziłam myśli, że Rashon mógłby coś zrobić mojej córce. Kocha ją. Ale zachowywał się dziwnie, gdy spytałam o Emmę.

-Nie mamo. Rashon nic nie zrobił.- pewne uczucie w brzuchu mówiło mi, że kłamie. Matczyny instynkt? Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Cholera naprawdę potrzebuję zapalić papierosa.. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Zeszłam po schodkach i skierowałam się w stronę samochodu. Z papierosem w ręku poszłam do domu by wyjść na balkon. Nie było z niego jakiegoś super widoku i sam nie był za specjalny. To było miejsce, w którym chociaż trochę mogłam odciąć się od wszystkiego. Zapaliłam papierosa i wreszcie się odstresowałam. Póki nie pomyślałam o Emmię. Załamałam się. Nienawidziłam gdy coś przede mną ukrywała. Nie ufa mi? Nigdy bym jej nie skrzywdziła. Ja chciałam by tylko powiedziała mi prawdę. Patrząc w jej oczy mogłam powiedzieć, że coś się stało. Weszłam do domu i zobaczyłam, że mój aniołek śpi….tak spokojnie. Kciuk, który trzyma w ustach…To jak po cichutku chrapała. Mogłabym umrzeć za tą małą dziewczynkę. Weszłam do łóżka i starałam się zasnąć.  Jutro jest ważny dzień

 

 


Rashon przyszedł. Powiedziałam mu by poszedł za mną do kuchni.

-Co tam?

-Co się dzieje z Emmą? Co jej zrobiłeś?

-Nic! Dlaczego?

-Ponieważ rano, kiedy zostawiłam ją z tobą wszystko było Ok, a kiedy wróciłam była cicha i smutna. Nigdy nie jest cicho!!

-Taylor. Tay. Przysięgam, że nic jej nie zrobiłem, a jeśli tak to z nią porozmawiam, o co chodzi dobrze?- Skinęłam głową. Rashon podniósł Emma, a ta natychmiast popatrzyła na mnie tymi dużymi, błękitnymi oczami.

-Mamusiu. Plosze nie zostawiaj mnie! Pseplasam. Nie zostawiaj mnie mamusiu.- to mnie załamało- Shhh skarbie. Mamusia wróci bardzo szybko. Może nawet Rashon przyjdzie z tobą do mnie do pracy.- zaczęła krzyczeć z całej siły. To przypomniało mi dni po jej narodzinach.

-flash back

-Waaaa. Waaaa.-byłam bardzo zestresowana. Nie wiedziałam, co robić. Dopiero zostałam matką. Sama z tym wszystkim.

-Ema…Proszę przestań płakać. Karmię cię, zabawiam, zmieniam pieluchy. Czego jeszcze chcesz?!

-Waaaa. Waaaa.- byłam bliska załamania. Byłam przestraszona.

-Dlaczego mnie nie lubisz?- podniosłam ją i zaczęłam kołysać. Powoli przestawała płakać.

-To wszystko, czego potrzebował aniołek mamy? Chciał być przytulany?

-end of flash back


-Shhh Emma. Wszystko ok.- Rashon był dla niej naprawdę dobry, ale ona nadal krzyczała. Musiałam być silna by nie wziąć jej w ramiona. Jeśli bym to zrobiła nie wypuściłabym już jej z ramion. Wyszłam z budynku ciągle słysząc krzyk i płacz Emmy. Czułam jakby wiele osób ciągnęło mnie w jej stronę. Ale nie mogłam. Musiałam udowodnić Harremu, że dobrze nam bez niego. Nie było, ale nie mogłam pozwolić by się o tym dowiedział.
 
--------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam, że nie dodawałam nowych rozdziałów. W tym tygodniu miałam wywiadówkę , a moja mama jest bardzo uczulona na temat moich ocen. Tak więc trochę się zdenerwowała. Postaram się dodać jeszcze 2 rozdziały dzisiaj i na pewno dodam też coś w sobotę i niedzielę. Strasznie dziękuję także za tyle wyświetleń. Mam nadzieje że wam się podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz