Gapiłam się na górującego nad nią chłopaka i wiedziałam, że ten koleś jest niebezpieczny. Powinnam uciekać, a nie ciągle się w niego wpatrywać. Ale coś w środku kazało mi zostać. Coś co mówiło, że gdy teraz ucieknę będzie to największy błąd w moim życiu. Musiał poczuć, że się w niego wpatruję bo sekundę później jego głowa odwróciła się w moją stronę i na mnie spojrzał. Jego oczy były ciemne i pełne złości. Zrobił krok w moją stronę i opuścił ciało dziewczyny. Zabił ją?! Zaczęłam powoli się wycofywać dysząc. Gdy to zrobiłam przekręcił głowę w lewo i na mnie spojrzał. Następną rzeczą którą usłyszałam był głośny brzdęk i już go nie było. Gdzie on jest?! Zresztą co mnie to obchodzi ,powinnam uciekać póki o tu nie wróci i mnie zabiję. Odwróciłam się i na coś wpadłam.
-oh, bardzo prze….-zaczęłam mówić puki nie zrozumiałam, że to on. Moje usta rozchyliły się i mogłam przysiąc, że o mało co się nie rozpłakałam. Uśmiechną się do mnie i powiedział.
-oh…nic się nie stało.- jego głos spowodował, że po całym moim ciele przeszły ciarki.
-uh..muszę iść.-odwróciłam się, lecz zanim zrobiłam choć jeden krok poczułam jego rękę na nadgarstku.
-NIE. Nie możesz nigdzie pójść….widziałaś jak ją zabijałem, a ja nie mogę mieć żadnych światków.- podniósł głos który mnie przestraszył. Wyrwałam rękę z jego uchwytu i zaczęłam biec póki nie poślizgnęłam się na mokrym betonie. A potem była już tylko ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz