Rozdział 8
Harry POV
Położyłem
koszulkę, spodnie i buty na łóżku. Dziś musiałem wyglądać świetnie. Dla Taylor.
Założyłem białą koszulkę polo i spodnie.
-Lou?
Wyglądam dobrze? Co myślisz o moim stroju?
-Tak tak
Hazza wyglądasz dobrze.- nawet na mnie nie spojrzał! Był zajęty robieniem
czegoś na komórce. Podszedłem do niego i wyjąłem mu komórkę z ręki.
-Hej, za co
to?
-Dostaniesz
swój telefon z powrotem, jeśli pomożesz mi wybrać strój na dzisiaj.-westchnął
-Po prostu
załóż coś jakby to był zwykły dzień.
-To nie jest
zwykły dzień Lou. Musze wyglądać dobrze dla Taylor i Emmy…
-Hazza? Szybkie
pytanie… Jak to jest być ojcem?- musiałem się zastanowić…..nie wiedziałem jak
to jest. Byłem pewny, że gdy je zobaczę będę wiedział.
-Ummm…Szczerze
to nie wiem. Czuję się jakbym miał większy powód do życia. Coś, co pozwala ci wstać
każdego ranka dla kogoś…
-Więc…. To
jest nudneeeeeee.
-Zamknij się
Lou. Będę wiedział, gdy je zobaczę.
-Słyszałem,
że ma twoje oczy, uśmiech i włosy.-uśmiechnąłem się wyobrażając sobie jak
wygląda.
-Okay Lou.
Ten strój i te buty czy ten strój i tamte buty. Wybieraj.
-Ummmm. Ten
drugi. Wyglądasz uroczyście, ale nie za
bardzo.- wspaniale. Ubrałem się i uczesałem.
-Wyglądasz
dobrze Harry. Ale będziesz wyglądał lepiej, gdy posprzątasz salon, bo wygląda
jak chlew.- Popatrzyłem na telefon. Była 9.36,a chłopcy już wstali. Byłem
zaskoczony. Zawsze wstawali koło drugiej lub trzeciej, gdy nie mieli nic do
roboty. Szczególnie Niall. Cała piątka starała się posprzątać nasz apartament.
Nigdzie nie wychodzili, gdy Taylor tu przyjdzie. Po całym zamieszaniu i lataniu
chłopaki i ja skończyliśmy to, co mieliśmy zrobić. Siedliśmy w salonie. Było
cicho. Sprawdziłem godzinę i była 9.58.
-Za chwilę
powinna tu być.
Rashon POV
Taylor była
na mnie zła. Może, dlatego, że ta mała dziwka Emma coś jej powiedziała. Kurwa! Podeszłem do Emmy, która bawiła się
zabawkami, a ta na mnie popatrzyła. Powoli cofnęła się do tyłu i dostrzegłem
strach w jej oczach.
-Shhh Emma.
Nigdy cię nie skrzywdzę, a teraz powiedz, co powiedziałaś mamusi.- nie odpowiedziała,
więc zacząłem się denerwować.
-EMMA KEITH
STYLES! ODPOWIEDZ MI!
-Ni..Nic nie
powiedziałam. Przysięgam.- podniosłem ją, a ona się spięła. Założyłem jej włosy
za ucho i wyszeptałem jej coś w nie.
-Chodźmy do
łóżka i zróbmy coś., a jeśli powiesz mamie, co zrobiliśmy ZNIENAWIDZI CIĘ i
zostawi na zawszę. Nigdy już jej nie zobaczysz. Zrozumiałaś?- kiwnęła głową
-Ploszee nie
lub mi krzywdy..Pseplaszam
-Już za
późno na przeprosiny skarbie.
Taylor POV
Siedziałam w
samochodzie przed hotelem Harrego. Nie miałam siły by wejść do tego hotelu.
Tego było za dużo. Nie wiedziałam, o czym myślałam zgadzając się na to
spotkanie. CIĄGLE NIE JESTEM GOTOWA!! Położyłam głowę na kierownicy i zaczęłam
myśleć. Czy powinnam iść i zobaczyć Harrego? Twarzą w twarz? Czy po prostu powinnam
odjechać i zapomnieć o Harrym. Louisie. O chłopcach. Umysł kazał mi odjechać i
nie patrzeć w tył, za to serce kazało iść i rozstrzygnąć to raz na zawsze.
Zdecydowałam się posłuchać serca.
Wyszłam z samochodu i skierowałam się w stronę głównego wejścia hotelu,
przed którym stało wiele paparazzi. Zgaduje, że na chłopców. Podeszłam do
recepcji i ujrzałam młodą kobietę siedzącą za komputerem. Odchrząknęłam by
zwrócić jej uwagę.
-Witamy w Marriott.
Jak mogłabym pomóc?
-Nie jestem
tu by wynająć pokój. Przyszłam by się z kimś zobaczyć.
-Jeśli mogę
zapytać to, z kim?
-Harry
Styles.- zaczęła pisać coś na komputerze.
-A twoje
nazwisko to…?
-Taylor
Keith.
-Oh tak. Pan
Styles czeka na panią. Pokój numer 232.- pożegnałyśmy się i wyszłam z
pomieszczenia. Moje serce zaczęło bić super szybko. Za mniej niż 5 minut zobaczę
swojego byłego, którego nie widziałam od 3 lat. Muzyka w windzie wcale nie
pomagała. Po chwili winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze. Chodziłam po
korytarzu i szukałam pokoju 232.
-224, 226,
228, 230, 232…No to lecimy…- wzięłam głęboki oddech i zapukałam w drzwi 3 razy.
Poczekałam. Popatrzyłam się na swój strój i wyglądał…dobrze, ale byłam
strasznie zdenerwowana, pociły mi się dłonie, a serce biło nienaturalnie
szybko. Usłyszałam jak ktoś odblokowuje zamek, a po chwili drzwi były już
otworzone. Stałam twarzą w twarz z
zielonookim pięknym chłopcem. Nie mogłam wierzyć swoim oczom. To było nieprawdopodobne. Było cicho. Nawzajem
podziwialiśmy się. Wtedy powiedział..
-Wejdź.-
cholera zapomniałam o jego wspaniałym brytyjskim akcencie. Przyszedł czas bym
sobie coś z nim wyjaśniła….
I co
sądzicie? Podoba się? Jak ten Rashon tak może. Wkur..wia mnie. Tylko jaja
obciąć. Komentujcie i piszcie, co sądzicie.
:D Zabić Rashona :D
OdpowiedzUsuńWEŹ NASTĘPNY. !
OdpowiedzUsuń