niedziela, 1 czerwca 2014

Beast- rozdział 3

Coś mi się pomieszało i usunęłam jeden przetłumaczony rozdział. Tak dziękujcie mojej głupocie za zniszczenie roboty. Od dzisiaj taka rada wszystko zapisujcie co jakiś czas bo nigdy nic nie wiadomo. Tak więc dziś to ostatni rozdział i zobaczę jak z następnymi bo muszę się poprawić z 2 przedmiotów. Życzcie szczęścia kociaki <3 Piszcie co sądzicie. Chce wiedzieć ile was jest . Jeszcze jedna sprawa. Jak możecie zauważyć po prawej stornie znajduje się ankieta. Błagam zagłosujcie co sądzicie albo piszcie w komentarzach albo niestety się pożegnamy bo nie będę pisać i tłumaczyć co trochę zajmuje dla samej siebie. Taka ze mnie złą dziwka....

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siedziałam tam zmieszana całą sytuacją....Czy ja naprawdę ofiarowałam siebie temu porywaczowi? Będe teraz niewolnicą? Nie miałam pojęcia co zrobiłam...Wrócił z uśmiechem na ustach.

- Więc jeśli teraz jesteś moja... Muszę przedstawić cię gangowi.


Co? Nie jestem JEGO!
Podszedł do mnie, rozpiął mi kajdanki i postawił do pionu. Górował nade mną...zawsze mówiłam że jestem wysoka, lecz to on teraz patrzył na mnie z góry...Jeśli nie był by zabójcą był by naprawdę słodki. Uśmiechną się i powiedział.

-Powinnaś wiedzieć ,że wiem o czym myślisz. Więc uważaj.- popatrzyłam na niego zmieszana. Co?

- Niby jak możesz czytać mi w myślach?

-Pomyśl o tym co zobaczyłaś i co zrobiłem tej dziewczynie. Nie jestem człowiekiem.-powiedział i zaczął pchać mnie w kierunku drzwi.

-Więc czym jesteś?- zapytałam ciekawa tego co odpowie. Potrząsną głową i ciągle mnie pchał. Weszliśmy do pokoju w którym przebywało 4 chłopców. Ten z blond włosami, a także ten z brązowymi oczami. A pozostała dwójka? Spojrzeli na mnie i na tego chłopaka Harrego....Albo nie chłopaka. Czym kolwiek on jest.

-Okay... więc musimy się zapoznać.-powiedział Harry. Wskazał na siebie.

-Jestem Harry.- wskazał na blondyna.

-To jest Niall.- wskazał na chłopaka z ciemną karnacją, ciemnymi włosami i brązowymi oczami.

-To jest Zayn.- wskazał na bruneta z brązowymi oczami.

-To jest Liam.- wskazał na ostatniego.

-A to Loui.

- A ty jesteś? - zapytał Niall.

-Jestem Makayla.-szepnęłam. Przysięgam nic nie mogłoby być bardziej niezręczne...Taa chce znać imiona swoich porywaczy.Czujecie ten sarkazm?!

- Chodźmy do twojego nowego pokoju- powiedział Harry. Zaczął kierować się ze mną w kierunku schodów. W pewnym momencie pchną mnie przez co upadłam. Wstałam i odwróciłam się w jego stronę.

-Co do cholery?!

-Co? Jesteś teraz moją własnością więc mogę robić co tylko mi się podoba. - uśmiechną się głupawo.

-Słuchaj no ty. Jeśli chciałabym by ktoś pchał mnie na pieprzoną podłogę zostałabym z ojcem.- krzyknęłam mu w twarz. Jego oczy zmieniły kolor..zrobiły się ciemno czerwone, przez co odskoczyłam do tyłu. Zobaczyłam jak zaciska szczękę a wszystkie żyły na jego szyi były dobrze widoczne. Złapał mnie za koszulkę i przepchną przez pokój. Uderzyłam w ścianę. Zajęczałam z bólu który przepłyną przez całe moje ciało gdy uderzyłam głową w twardą powierzchnię. Poczułam jak ciepła ciecz spływa w dół mojej głowy. Popatrzyłam się na chłopaka który ciągle się we mnie wpatrywał. Na jego twarzy malowała się wściekłość ale oczy ukazywały ból. Było mi go szkoda.

-Ty bestio!!- krzyknęłam momentalnie tego żałując. Podszedł do mnie i podniósł za koszulkę przyciągając do siebie.

-Pokaże ci czym jest bestia.- wyszeptał


Pokaże ci czym jest bestia.
Te słowa sprawiły że moje serce stanęło. Ciągle mnie trzymając odwrócił mnie, przyciskając do ściany. Moja głowa znów spotkała ścianę. Otworzył usta i pokazał swoje kły... rozszerzyłam oczy. Myślałam że te rzeczy nie egzystują?! Myślałam że to jedynie fantazja z serii Zmierzchu...Cholera... Jeśli Harry byłby Edwardem byłabym w niebie. Ale nie...wampiry nie mogą być miłe jak Edward. Wyrwano mnie z myśli gdy Harry uderzył mną o ścianę.

-Po prostu zabij mnie potworze.-wysyczałam. Na początku myślałam, że go zatrzymałam ponieważ zabrał swoje ręce...Byłam zmieszana do momentu w którym wbił swoje kły w moją szyję, powoli wysysając ze mnie życie. Próbowałam się wyrywać i krzyczeć ale byłam na to za słaba. Chwyciłam się jego by nie upaść i ostatkiem sił wyszeptałam.

-Odpisz Jamesowi. Powiedz że go kocham.- i wszystko wokół mnie znikło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz