Coś mi się pomieszało i usunęłam jeden przetłumaczony rozdział. Tak dziękujcie mojej głupocie za zniszczenie roboty. Od dzisiaj taka rada wszystko zapisujcie co jakiś czas bo nigdy nic nie wiadomo. Tak więc dziś to ostatni rozdział i zobaczę jak z następnymi bo muszę się poprawić z 2 przedmiotów. Życzcie szczęścia kociaki <3 Piszcie co sądzicie. Chce wiedzieć ile was jest . Jeszcze jedna sprawa. Jak możecie zauważyć po prawej stornie znajduje się ankieta. Błagam zagłosujcie co sądzicie albo piszcie w komentarzach albo niestety się pożegnamy bo nie będę pisać i tłumaczyć co trochę zajmuje dla samej siebie. Taka ze mnie złą dziwka....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedziałam tam zmieszana całą sytuacją....Czy ja naprawdę ofiarowałam siebie temu porywaczowi? Będe teraz niewolnicą? Nie miałam pojęcia co zrobiłam...Wrócił z uśmiechem na ustach.
- Więc jeśli teraz jesteś moja... Muszę przedstawić cię gangowi.
Co? Nie jestem JEGO!
Podszedł do mnie, rozpiął mi kajdanki i postawił do pionu. Górował nade mną...zawsze mówiłam że jestem wysoka, lecz to on teraz patrzył na mnie z góry...Jeśli nie był by zabójcą był by naprawdę słodki. Uśmiechną się i powiedział.
-Powinnaś wiedzieć ,że wiem o czym myślisz. Więc uważaj.- popatrzyłam na niego zmieszana. Co?
- Niby jak możesz czytać mi w myślach?
-Pomyśl o tym co zobaczyłaś i co zrobiłem tej dziewczynie. Nie jestem człowiekiem.-powiedział i zaczął pchać mnie w kierunku drzwi.
-Więc czym jesteś?- zapytałam ciekawa tego co odpowie. Potrząsną głową i ciągle mnie pchał. Weszliśmy do pokoju w którym przebywało 4 chłopców. Ten z blond włosami, a także ten z brązowymi oczami. A pozostała dwójka? Spojrzeli na mnie i na tego chłopaka Harrego....Albo nie chłopaka. Czym kolwiek on jest.
-Okay... więc musimy się zapoznać.-powiedział Harry. Wskazał na siebie.
-Jestem Harry.- wskazał na blondyna.
-To jest Niall.- wskazał na chłopaka z ciemną karnacją, ciemnymi włosami i brązowymi oczami.
-To jest Zayn.- wskazał na bruneta z brązowymi oczami.
-To jest Liam.- wskazał na ostatniego.
-A to Loui.
- A ty jesteś? - zapytał Niall.
-Jestem Makayla.-szepnęłam. Przysięgam nic nie mogłoby być bardziej niezręczne...Taa chce znać imiona swoich porywaczy.Czujecie ten sarkazm?!
- Chodźmy do twojego nowego pokoju- powiedział Harry. Zaczął kierować się ze mną w kierunku schodów. W pewnym momencie pchną mnie przez co upadłam. Wstałam i odwróciłam się w jego stronę.
-Co do cholery?!
-Co? Jesteś teraz moją własnością więc mogę robić co tylko mi się podoba. - uśmiechną się głupawo.
-Słuchaj no ty. Jeśli chciałabym by ktoś pchał mnie na pieprzoną podłogę zostałabym z ojcem.- krzyknęłam mu w twarz. Jego oczy zmieniły kolor..zrobiły się ciemno czerwone, przez co odskoczyłam do tyłu. Zobaczyłam jak zaciska szczękę a wszystkie żyły na jego szyi były dobrze widoczne. Złapał mnie za koszulkę i przepchną przez pokój. Uderzyłam w ścianę. Zajęczałam z bólu który przepłyną przez całe moje ciało gdy uderzyłam głową w twardą powierzchnię. Poczułam jak ciepła ciecz spływa w dół mojej głowy. Popatrzyłam się na chłopaka który ciągle się we mnie wpatrywał. Na jego twarzy malowała się wściekłość ale oczy ukazywały ból. Było mi go szkoda.
-Ty bestio!!- krzyknęłam momentalnie tego żałując. Podszedł do mnie i podniósł za koszulkę przyciągając do siebie.
-Pokaże ci czym jest bestia.- wyszeptał
Pokaże ci czym jest bestia.
Te słowa sprawiły że moje serce stanęło. Ciągle mnie trzymając odwrócił mnie, przyciskając do ściany. Moja głowa znów spotkała ścianę. Otworzył usta i pokazał swoje kły... rozszerzyłam oczy. Myślałam że te rzeczy nie egzystują?! Myślałam że to jedynie fantazja z serii Zmierzchu...Cholera... Jeśli Harry byłby Edwardem byłabym w niebie. Ale nie...wampiry nie mogą być miłe jak Edward. Wyrwano mnie z myśli gdy Harry uderzył mną o ścianę.
-Po prostu zabij mnie potworze.-wysyczałam. Na początku myślałam, że go zatrzymałam ponieważ zabrał swoje ręce...Byłam zmieszana do momentu w którym wbił swoje kły w moją szyję, powoli wysysając ze mnie życie. Próbowałam się wyrywać i krzyczeć ale byłam na to za słaba. Chwyciłam się jego by nie upaść i ostatkiem sił wyszeptałam.
-Odpisz Jamesowi. Powiedz że go kocham.- i wszystko wokół mnie znikło.
niedziela, 1 czerwca 2014
Beast- rozdział 2
Sorki dziewuszki za zwłokę ale niestety chyba każdy chodzi do szkoły i wie jak to jest. Trochę poprawek i czasu brak. Ale dont worry . Dzisiaj siadłam i przetłumaczyłam aż 3 ROZDZIAŁY. Woow. Dzisiaj wszystkie dodam. Koniecznie piszcie co sądzicie bo chce wiedzieć ile was jest ok? Zrobicie to dla mła? TnX z góry. Dzisiaj tylko Bestia ale i to dobre. Nie zawracam dupy i życzę miłego czytania. <3
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu na drewnianej podłodze. Całe ciało mnie bolało. Spróbowałam wstać, ale przykute ręce mi tego nie umożliwiły. Wow…związał mnie… Chciałam krzyczeć, ale nie chciałam by wiedział, że już wstałam. Słyszałam rozmowę toczącą się za drzwiami, nie rozumiałam o czym ale słyszałam że krzyczeli. Drzwi otworzyły się, a światło z zewnątrz oświeciło mą twarz. Mogłabym udawać że śpię ale siedziałam i zauważyliby gdybym się poruszyła. Dwóch chłopców gapiło się na mnie, przed nimi stał ten którego widziałam wcześniej. Jeden miał blond włosy i niebieskie oczy, a drugi brązowe włosy i oczy. Blondyn blado się do mnie uśmiechną i powiedział.
-Nareszcie się obudziła.- wymienili dziwne spojrzenia, po czym jeden wyszeptał coś do ucha blondyna, a ten wyszedł z pomieszczenia. Brunet po prostu stał. Po chwili zapytał.
-Um…jesteś głodna?- więc porwali mnie ale martwią się czy nie jestem głodna? Popatrzyłam na niego jak na idiotę i powiedziałam.
-Nie.- podrapał się po szyi i podszedł do mnie. Chciałam się od niego odsunąć ale ciągle miałam te głupie łańcuchy na rękach. Kucną naprzeciwko mnie i zaczął się we mnie wpatrywać. Okay ten koleś mnie przeraża.
-Oh..co robisz?-spytałam. Uśmiechną się i westchną a potem znów na mnie spojrzał.
-Więc….co robiłaś przed tym jak zobaczyłaś Harrego który zabijał tą dziewczynę?
-To nie twój biznes- warknęłam. Zmarszczył brwi.
-Dlaczego uciekłaś z domu?-skąd wie, że to zrobiłam.
-Skąd wiesz?- zapytałam zmieszana. Uśmiechną się.
-Oh…um zachowujesz się jak większość nastolatek z NY. Teraz nikt nie będzie wiedział gdzie jesteś…
-Czego tak sądzisz?- uśmiechnęłam się głupawo.
-Bo jesteś na drugim końcu świata, od teraz mieszkasz w Anglii.-uśmiechną się złośliwie. Mój uśmiech powoli się pomniejszał. Jak to na drugim końcu świata?! Będę tu przetrzymywana póki nie umrę i nikt mnie nie znajdzie. Wszyscy o mnie zapomną. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, gdy o tym myślałam. Chłopak wstał i wyszedł zamykając drzwi na klucz. Zostawił mnie w tym piekle. Przyciągnęłam kolana do brzucha i zaczęłam wypłakiwać oczy. To mój oficjalny koniec istnienia. …nikt nawet nie zauważy, że zniknęłam….oprócz mojego chłopaka….CHOLERA!! Zapomniałam o nim. Wyciągnęłam rękę i zaskoczona znalazłam swoją torbę. Przeszukałam kieszenie w poszukiwaniu telefonu który po chwili znajdował się w mej dłoni. Jezuu miałam od niego z tysiąc wiadomości. Weszłam w jedną.
,,Skarbie, gdzie jesteś? Prosze odpisz !! Strasznie się o ciebie martwie. Powiedz chociaż że jesteś bezpieczna. xx"
Płakałam odpisując mu.
,,Skarbie! Błagam pomóż mi. Zostałam porwana. Chciałabym powiedzieć ci że jestem bezpieczna ale ci ludzie chyba zamierzają mnie zabić. Chce żebyś wiedział że strasznie cię kocham. <3"
Odpowiedź przyszła po chwili.
,,Co?! Ktoż porwał moją księżniczkę?! Gdzie jesteś skarbie?"
,,Powiedzieli, że jestem w Anglii ale nie jestem pewna czy to prawda. Jedyne co wiem to to że strasznie za tobą tęsknie."
Mój płacz wzmógł się gdy wysyłama tą wiadomość. Chciałam się znaleźć w jego bezpiecznych ramionach. Drzwi otworzyły się a do pomieszczenia w który się znajdowałam wszedł chłopak z kręconymi włosami. Czy to ten Harry?
-Co do cholery robisz?- podszedł do mnie i wyrwał mi telefon z ręki. Zaczął w nim grzebać. Uśmiechnął się do mnie i wszedł w wiadomości. Zachichotał.
-Awww....masz chłopaka. I co on powiedział? Że za tobą tęskni i cię kocha? I że cię znajdzie?- zaczęłam płakać jeszcze mocniej prawie się ksztusząc. Chciałam odzyskać swój telefon.
-Daj mi z nim porozmawiać- błagałam. Uśmiechną się głupawo.
- Słuchaj nie ufam ci... A teraz będę musiał zabić także jego...- moje sercę upadło i roztrzaskało się o podłogę.
-Nieeee. Nie krzywdź go!!!- uśmiechną się.
-Jeśli go nie zabiję, co mi w zamian zaoferujesz?- myśłałam nad odpowiedzią izdałam sobie sprawę, że nie mam nic oprusz siebie samej.
-Mnie.- wyglądał na zaskoczonego. Nie wiedziałam co miałam na myśli oferując siebie ale to było warte mej miłości.
-Tak... wystarczająco fair.- uśmiechną sięi wyszedł z pomieszczenia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu na drewnianej podłodze. Całe ciało mnie bolało. Spróbowałam wstać, ale przykute ręce mi tego nie umożliwiły. Wow…związał mnie… Chciałam krzyczeć, ale nie chciałam by wiedział, że już wstałam. Słyszałam rozmowę toczącą się za drzwiami, nie rozumiałam o czym ale słyszałam że krzyczeli. Drzwi otworzyły się, a światło z zewnątrz oświeciło mą twarz. Mogłabym udawać że śpię ale siedziałam i zauważyliby gdybym się poruszyła. Dwóch chłopców gapiło się na mnie, przed nimi stał ten którego widziałam wcześniej. Jeden miał blond włosy i niebieskie oczy, a drugi brązowe włosy i oczy. Blondyn blado się do mnie uśmiechną i powiedział.
-Nareszcie się obudziła.- wymienili dziwne spojrzenia, po czym jeden wyszeptał coś do ucha blondyna, a ten wyszedł z pomieszczenia. Brunet po prostu stał. Po chwili zapytał.
-Um…jesteś głodna?- więc porwali mnie ale martwią się czy nie jestem głodna? Popatrzyłam na niego jak na idiotę i powiedziałam.
-Nie.- podrapał się po szyi i podszedł do mnie. Chciałam się od niego odsunąć ale ciągle miałam te głupie łańcuchy na rękach. Kucną naprzeciwko mnie i zaczął się we mnie wpatrywać. Okay ten koleś mnie przeraża.
-Oh..co robisz?-spytałam. Uśmiechną się i westchną a potem znów na mnie spojrzał.
-Więc….co robiłaś przed tym jak zobaczyłaś Harrego który zabijał tą dziewczynę?
-To nie twój biznes- warknęłam. Zmarszczył brwi.
-Dlaczego uciekłaś z domu?-skąd wie, że to zrobiłam.
-Skąd wiesz?- zapytałam zmieszana. Uśmiechną się.
-Oh…um zachowujesz się jak większość nastolatek z NY. Teraz nikt nie będzie wiedział gdzie jesteś…
-Czego tak sądzisz?- uśmiechnęłam się głupawo.
-Bo jesteś na drugim końcu świata, od teraz mieszkasz w Anglii.-uśmiechną się złośliwie. Mój uśmiech powoli się pomniejszał. Jak to na drugim końcu świata?! Będę tu przetrzymywana póki nie umrę i nikt mnie nie znajdzie. Wszyscy o mnie zapomną. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, gdy o tym myślałam. Chłopak wstał i wyszedł zamykając drzwi na klucz. Zostawił mnie w tym piekle. Przyciągnęłam kolana do brzucha i zaczęłam wypłakiwać oczy. To mój oficjalny koniec istnienia. …nikt nawet nie zauważy, że zniknęłam….oprócz mojego chłopaka….CHOLERA!! Zapomniałam o nim. Wyciągnęłam rękę i zaskoczona znalazłam swoją torbę. Przeszukałam kieszenie w poszukiwaniu telefonu który po chwili znajdował się w mej dłoni. Jezuu miałam od niego z tysiąc wiadomości. Weszłam w jedną.
,,Skarbie, gdzie jesteś? Prosze odpisz !! Strasznie się o ciebie martwie. Powiedz chociaż że jesteś bezpieczna. xx"
Płakałam odpisując mu.
,,Skarbie! Błagam pomóż mi. Zostałam porwana. Chciałabym powiedzieć ci że jestem bezpieczna ale ci ludzie chyba zamierzają mnie zabić. Chce żebyś wiedział że strasznie cię kocham. <3"
Odpowiedź przyszła po chwili.
,,Co?! Ktoż porwał moją księżniczkę?! Gdzie jesteś skarbie?"
,,Powiedzieli, że jestem w Anglii ale nie jestem pewna czy to prawda. Jedyne co wiem to to że strasznie za tobą tęsknie."
Mój płacz wzmógł się gdy wysyłama tą wiadomość. Chciałam się znaleźć w jego bezpiecznych ramionach. Drzwi otworzyły się a do pomieszczenia w który się znajdowałam wszedł chłopak z kręconymi włosami. Czy to ten Harry?
-Co do cholery robisz?- podszedł do mnie i wyrwał mi telefon z ręki. Zaczął w nim grzebać. Uśmiechnął się do mnie i wszedł w wiadomości. Zachichotał.
-Awww....masz chłopaka. I co on powiedział? Że za tobą tęskni i cię kocha? I że cię znajdzie?- zaczęłam płakać jeszcze mocniej prawie się ksztusząc. Chciałam odzyskać swój telefon.
-Daj mi z nim porozmawiać- błagałam. Uśmiechną się głupawo.
- Słuchaj nie ufam ci... A teraz będę musiał zabić także jego...- moje sercę upadło i roztrzaskało się o podłogę.
-Nieeee. Nie krzywdź go!!!- uśmiechną się.
-Jeśli go nie zabiję, co mi w zamian zaoferujesz?- myśłałam nad odpowiedzią izdałam sobie sprawę, że nie mam nic oprusz siebie samej.
-Mnie.- wyglądał na zaskoczonego. Nie wiedziałam co miałam na myśli oferując siebie ale to było warte mej miłości.
-Tak... wystarczająco fair.- uśmiechną sięi wyszedł z pomieszczenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)